Stelmet Enea BC Zielona Góra rozpoczął nowy sezon od 3 wygranych. I już w pierwszych meczach “Sokół” pokazuje, że może być kluczowym zawodnikiem ekipy Igora Jovovicia.
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>
Przed tym sezonem „Sokół” zdecydował się na przenosiny z Rosy Radom, w której spędził 4 sezony, do Zielonej Góry. Było i pewnie nadal jest wielu krytyków takiego ruchu. Kibice oczekiwali od Michała wyjazdu za granicę i sprawdzenia się na tle dużo bardziej wymagających rywali, w mocniejszych ligach niż PLK. Jednak reprezentacyjny skrzydłowy postawił na walkę o złoty medal mistrzostw Polski, którego jeszcze nie ma i grę w silnej lidze VTB.
Dla zielonogórzan ściągnięcie Sokołowskiego od wielu lat było priorytetem i w końcu Januszowi Jasińskiemu udało się dopiąć swego. Po nieudanym poprzednim sezonie w składzie przeprowadzono kilka istotnych zmian, a nowy trener – Igor Jovović najwyraźniej także przemeblował hierarchię w zespole. Liderami zostali Markel Starks, Boris Savović i właśnie Sokołowski, a na nieco dalszy plan odsunięto Łukasza Koszarka, czy Przemysława Zamojskiego.
Stelmet rozpoczął granie w Energa Basket Lidze od zwycięstwa nad MKS Dąbrowa Górnicza 87:81, ale może nie byłoby wygranej, gdyby nie bardzo dobra dyspozycja Sokołowskiego, który zdobył 21 punktów. Trener Jovović, zmuszony gonić wynik, zdecydował się na niskie ustawienie z Michałem na pozycji numer 4, co okazało się niezwykle skuteczne. Zielonogórzanie wygrali ostatnią kwartę 22:7 i uniknęli wiszącej w powietrzu wpadki (wideo poniżej).
Wyjazdowy pojedynek z Tsmokami Mińsk, Stelmet pewnie wygrał, a „Sokół” dołożył 10 punktów. W środę natomiast do Zielonej Góry przyjechał AZS Koszalin, a 25-letni reprezentant Polski zaaplikował rywalom 16 punktów.
Już od wielu lat Michał postrzegany był jako jeden z najlepszych ligowych Polaków. Teraz nie ma wątpliwości, że należy do wąskiego topu, a bywają nawet tacy, którzy uważają, że jest po prostu numerem 1 w PLK.
Nie ma w tym nic dziwnego, Sokołowski (26 lat) z roku na rok notuje progres w grze. W obronie ceniony jest od dawna, a w ataku konsekwentnie dokłada kolejne elementy. Może występować nawet na 4 pozycjach, grać z piłką lub bez, kozłować w pick and rollu lub stawiać zasłonę, czekać za linią rzutów za 3 punkty na odrzucenie lub samemu atakować 1 na 1 w kierunku kosza, wykorzystując przewagi płynące z jego dobrych warunków fizycznych i cwaniactwa.
Jednak nie mówilibyśmy o znaczącym postępie reprezentanta Polski, gdyby nie ogromny skok w skuteczności rzutów za 3 punkty. „Sokół” z przyzwoicie rzucającego z dystansu gracza, stał się zawodnikiem, którego niedługo będziemy musieli zaliczać do elity w tym względzie. Poprzedni sezon to było już 44% za 3 punkty, a aktualne rozgrywki rozpoczął od 8 celnych na 12 prób!
Grzegorz Szybieniecki, @gszyb
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>