Osłabiony beniaminek słabiutko zagrał w obronie i nie miał szans na wygraną. King prowadził od początku, trafił 61 proc. trójek i łatwo zwyciężył 86:66.
PLK – obstawiaj na Unibet i wygrywaj kasę! >>
King szybko zbudował wysoką przewagę – 20:8 w pierwszej kwarcie, 40:20 w drugiej. Jego ataki napędzali przebojowi i skuteczni Sebastian Kowalczyk oraz Jimmy Gavin, choć trzeba przyznać, że sforsowanie obrony Legii nie było dużym wyzwaniem. Goście po prostu w defensywie nie grali – nie było pomocy i wystarczyło wygrać akcję jeden na jednego, by zdobyć punkty z pola trzech sekund.
Do przerwy King, głównie w ten sposób, trafił aż 70 proc. rzutów i prowadził 46:31. Legia walczyła, ale brakowało jej umiejętności, pomysłu, centymetrów i sił – warszawianie grali w Szczecinie bez środkowych Jorge Bilbao i Mateusza Jarmakowicza.
Nowe nabytki – Jobi Wall i Isaiah Wilkerson – nie robiły żadnej różnicy. Pierwszy, skuteczny w sparingach, miał 3/12 z gry i uciułał tylko 9 punktów, drugi, rozgrywający, miał 3 straty i żadnej asysty. Ale zdobył 14 punktów, widać, że woli rzucać niż rozgrywać. Najlepiej w Legii spisywał się Grzegorz Kukiełka (13 punktów, 6/9 z gry).
King? Do skutecznych rozgrywających w drugiej połowie dołączył Paweł Kikowski, który skończył mecz z 13 punktami. Szczecinianie, którzy mieli w meczu 11/18 za trzy, po przerwie nie poszli jednak za ciosem, nie powiększyli drastycznie przewagi. Ale też w drugiej części w obu zespołach nastąpił przegląd głębokich rezerw.
Ciekawy był występ mierzącego 221 cm wzrostu Andrieja Desiatnikowa – Rosjanin absolutnie nie dominował (2 punkty, 5 zbiórek), ale jego pojedynki z 20 cm niższym Adamem Linowskim były intrygujące. Interesującym pomysłem trenera Mindaugasa Budzinauskasa było użycie olbrzyma jako pierwszego gracza w pressingu na całym boisku – Desiatnikow podwoił rywala w narożniku, ten spanikował i po przechwycie łatwe punkty spod kosza zdobył Tauras Jogela.
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
ŁC
PLK – obstawiaj na Unibet i wygrywaj kasę! >>