Faworyci oszczędzali się wyraźnie, ale mecz z GTK wygrali dość spokojnie. Stelmet Enea BC zwyciężył w Gliwicach 79:74, a kluczowe punkty w 4. kwarcie zdobywał Przemysław Zamojski.
Retro – wyjątkowe buty do basketu tylko w Sklepie Koszykarza >>
Stelmet faktycznie terminarz w drugiej połowie stycznia ma pełny meczów oraz podróży, widać to było także na boisku w Gliwicach. Często szwankował powrót do obrony, w ataku brakowało świeżości, ale nadal wystarczyło umiejętności i doświadczenia do niewysokiej, lecz pewnej wygranej.
GTK miało swoje szanse, nieznacznie prowadziło przez większą część meczu – 8 punktów przewagi (59:51) było jeszcze na początku 4. kwarty. W decydujących momentach problemem była jakość decyzji podejmowanych na boisku, nie pomagały kolejne przewinienia techniczne, a w końcówce gospodarze postanowili zaufać graczom drugiego planu zamiast liderom.
W zespole z Zielonej Góry w pierwszej połowie wyróżniali się przede środkowi – Adam Hrycaniuk i Darko Planinić korzystali z dostarczanych im niemal na tacy piłek, byli zbyt silni i duzi dla obrońców GTK. Z kolei gdy Stelmet w końcówce wziął się za poważną grę i przejął mecz, świetne 5 minut zaliczył Przemysław Zamojski – trafił trójki, zdobył punkty po mocnym wejściu, zanotował asystę. To po jego akcjach goście zbudowali 7-punktową przewagę, która wystarczyła do wygrania meczu. Sporo dobrych rzeczy robił też Gabe DeVoe, najbardziej “fit” zawodnik zespołu z Zielonej Góry.
W GTK najlepszym graczem był Myles Mack z 19 punktami i 8 asystami. Riley LaChance w pierwszej połowie był gorący (15 pkt.), ale w ważnych momentach drużyna o nim zapominała. Zabrakło punktów Desmonda Washingtona (2/9 z gry), GTK wyraźnie (31:43) przegrało też walkę o zbiórki.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS
Retro – wyjątkowe buty do basketu tylko w Sklepie Koszykarza >>