Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Dopóki gracze GTK potrafili zachować dyscyplinę taktyczną, wyglądało to dla nich naprawdę nieźle. Piłki kierowane pod sam kosz, do Joe Furstingera dawały punkty, często nawet bardzo efektowne. Spójnia grała topornie w atak i nie potrafiła uruchomić Raymonda Cowelsa. Gliwiczanie wygrali pierwszą kwartę 24:20.
Wszystko w zespole ze Stargardu wyglądało lepiej, gdy na rozegraniu Adrisa De Leona (zupełnie nieprzydatnego) wchodził Tomasz Śnieg. Doświadczony Polak łatwo ogrywał Mateusza Szlachetkę i bardzo pomógł Spójni złapać rytm. W końcu znalazły się też pozycja dla Cowelsa i gospodarze, choć przegrywali już nawet 30:40, stopniowo zaczęli przejmować inicjatywę.
Gra GTK stawała się coraz bardziej chaotyczna. Duke Mondy błyskotliwymi akcjami zdobywał punkty, ale i – jak ma w zwyczaju – psuł ofensywę zespołu mało dojrzałymi decyzjami. Goście bardzo słabo rzucali też z dystansu, nawet z czystych pozycji. W trzeciej kwarcie Spójnia zbudowała już nawet 10 pkt. przewagi, a po 30 minutach prowadziła 67:59.
Czwarta kwarta? Znów zmiana nastrojów. Fatalnie zaczęli grać gospodarze, a GTK potrafiło korzystać z prezentów, niwelując stratę do 67:69. Wtedy jednak kilka ważnych punktów zdobył niezastąpiony Śnieg. Już do samego końca tego słabego meczu minimalnie lepsza była Spójnia, która popełniała trochę mniej błędów. Kilka razy pod koszem różnicę zrobił Peter Olisameka, który zanotował ostatecznie pokaźne double double – 14 punktów i 14 zbiórek.
Spójnia wygrała w ten sposób już 6. z ostatnich 8 meczów. Najlepszym graczem meczu był Tomasz Śnieg, który zdobył aż 21 punktów, trafiając doskonałe 10/13 gry. Dodał 5 asyst i pociągnął drużynę w najważniejszych momentach meczu.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ>>
RW