PRAISE THE WEAR

Spójnia po raz drugi obroniła własną halę! Co może się wydarzyć w piątym meczu?

Spójnia po raz drugi obroniła własną halę! Co może się wydarzyć w piątym meczu?

Może mało kto się tego spodziewał, ale będzie mecz numer pięć w serii Anwilu ze Spójnią. Stargardzianie pewnie wygrali po raz drugi na własnym parkiecie i mają szansę na awans do półfinału Orlen Basket Ligi.
fot. PLK/Andrzej Romański

Żadna z ćwierćfinałowych serii nie zakończyła się po trzech meczach. Po dwóch pewnych zwycięstwach Anwilu we Włocławku, wielu myślało, że po pierwszym starciu w Stargardzie będzie już po wszystkim. Spójnia przed własną publicznością pokazała wolę walki i pokonała faworyta 86:82. Czy stargardzian stać było jeszcze na kolejną wygraną i doprowadzenie do niespodziewanego remisu w serii?

Już pierwsze minuty wskazywały na to, że możemy mieć powtórkę z poprzedniego meczu. Anwil w ataku prawie nie istniał i po 8 minutach zdobył jedynie 4 punkty. Spójnia to wykorzystała i zaczęła budować przewagę. Po 10 minutach gospodarze prowadzili 19:9, a w drugiej kwarcie jeszcze powiększyli zapas. Przed przerwą mocno podkręcili tempo i zanotowali serial punktowy 11:2. Na przerwę gospodarze schodzili aż 18-punktową przewagą – 45:27.

Po przerwie Anwil znacząco poprawił skuteczność, której w pierwszej połowie prosiła się właśnie o poprawę. Po 9 i 18 punktów w dwóch pierwszych kwartach, w trzeciej włocławianie rzucili 26 oczek. Do tego nieco powstrzymali Spójnię w ataku. Trzecia odsłona rozpoczęła się od trafienia zza łuku Karola Gruszeckiego, ale na koniec tej części z przewagi drużyny ze Stargardu pozostało tylko 8 oczek – 61:53.

Goście wciąż wierzyli, że już dzisiaj mogą zamknąć serię. Te marzenia koszykarze Sebastiana Machowskiego szybko wyrzucili rywalom z głowy. Kilka celnych trójek sprawiło, że Spójnia znowu odskoczyła na kilkanaście punktów. Tak jak przedwczoraj, hala w Stargardzie oszalała z radości. Gospodarze zwyciężyli 86:68, wyrównali wynik serii i ze świetnymi nastrojami czekają na wtorkowy decydujący mecz. Kibice Spójni liczą, że w ich hali rozegrany będzie jeszcze półfinał.

Ważnym elementem okazały się rzuty za 3 punkty. Spójnia trafiła aż 13 trójek na 27 prób. Anwil zaś jedynie 3/23. Przełożyło się to na skuteczność 40% z gry przy 50% gospodarzy. Sam Karol Gruszecki oddał 4 celne rzuty zza łuku, więc więcej niż cały zespół rywali. Polak zakończył mecz z dorobkiem 16 punktów, a lepszy wynik w ekipie gospodarzy osiągnął tylko Stephen Brown – 19 punktów. Dla Anwilu 18 punktów rzucił Amir Bell. Co niezwykle ciekawe, żadnego oczka (!) nie zdobył Luke Petrasek (0/4 z gry). Delikatnie mówiąc, jeden z najważniejszych zawodników drużyny z Włocławka nie miał dobrego dnia.

Kamil Karczmarek

obserwuj na twitterze

Autor wpisu:

Kamil Karczmarek

obserwuj na twitterze

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami