Żadna z ćwierćfinałowych serii nie zakończyła się po trzech meczach. Po dwóch pewnych zwycięstwach Anwilu we Włocławku, wielu myślało, że po pierwszym starciu w Stargardzie będzie już po wszystkim. Spójnia przed własną publicznością pokazała wolę walki i pokonała faworyta 86:82. Czy stargardzian stać było jeszcze na kolejną wygraną i doprowadzenie do niespodziewanego remisu w serii?
Już pierwsze minuty wskazywały na to, że możemy mieć powtórkę z poprzedniego meczu. Anwil w ataku prawie nie istniał i po 8 minutach zdobył jedynie 4 punkty. Spójnia to wykorzystała i zaczęła budować przewagę. Po 10 minutach gospodarze prowadzili 19:9, a w drugiej kwarcie jeszcze powiększyli zapas. Przed przerwą mocno podkręcili tempo i zanotowali serial punktowy 11:2. Na przerwę gospodarze schodzili aż 18-punktową przewagą – 45:27.
Po przerwie Anwil znacząco poprawił skuteczność, której w pierwszej połowie prosiła się właśnie o poprawę. Po 9 i 18 punktów w dwóch pierwszych kwartach, w trzeciej włocławianie rzucili 26 oczek. Do tego nieco powstrzymali Spójnię w ataku. Trzecia odsłona rozpoczęła się od trafienia zza łuku Karola Gruszeckiego, ale na koniec tej części z przewagi drużyny ze Stargardu pozostało tylko 8 oczek – 61:53.
Goście wciąż wierzyli, że już dzisiaj mogą zamknąć serię. Te marzenia koszykarze Sebastiana Machowskiego szybko wyrzucili rywalom z głowy. Kilka celnych trójek sprawiło, że Spójnia znowu odskoczyła na kilkanaście punktów. Tak jak przedwczoraj, hala w Stargardzie oszalała z radości. Gospodarze zwyciężyli 86:68, wyrównali wynik serii i ze świetnymi nastrojami czekają na wtorkowy decydujący mecz. Kibice Spójni liczą, że w ich hali rozegrany będzie jeszcze półfinał.
Ważnym elementem okazały się rzuty za 3 punkty. Spójnia trafiła aż 13 trójek na 27 prób. Anwil zaś jedynie 3/23. Przełożyło się to na skuteczność 40% z gry przy 50% gospodarzy. Sam Karol Gruszecki oddał 4 celne rzuty zza łuku, więc więcej niż cały zespół rywali. Polak zakończył mecz z dorobkiem 16 punktów, a lepszy wynik w ekipie gospodarzy osiągnął tylko Stephen Brown – 19 punktów. Dla Anwilu 18 punktów rzucił Amir Bell. Co niezwykle ciekawe, żadnego oczka (!) nie zdobył Luke Petrasek (0/4 z gry). Delikatnie mówiąc, jeden z najważniejszych zawodników drużyny z Włocławka nie miał dobrego dnia.