Jako pierwszy trener Kamil Piechucki poprowadził Spójnię w 3 spotkaniach i 2 z nich zakończyły się zwycięstwem. Osłabieni stargardzianie walczą, ale przede wszystkim wygrywają z rywalami z dołu tabeli, co przybliża ich do utrzymania.
Jordan Why Not Zer0.2 – doskonałe buty do gry w basket! >>
Po odejściu Anthony’ego Hickeya do Stargardu nie przyjechał póki co nikt, kto wypełniłby lukę po gwiazdorze Spójni. Dodatkowo z gry wypadł najlepszy Polak, czyli Piotr Pamuła, co jeszcze bardziej osłabiło rotację zespołu od niedawna prowadzonego przez Kamila Piechuckiego.
Problemów jest sporo, a jeszcze parę tygodni temu wizja spadku zdawała się być bardzo realna. Jak się okazuje, zmiany, jakie zaszły w Spójni nie osłabiły jej, a wręcz przeciwnie, stargardzianie zaczęli wygrywać.
Zmiana w stylu jest, ale przede wszystkim największe zmiany zaszły w nastawieniu do meczu. Spójnia w każdym meczu pod wodzą trenera Piechuckiego walczyła, a sam szkoleniowiec szalał przy linii zachęcając swoich koszykarzy do jeszcze większego wysiłku, głównie w obronie. Stargardzianie zaczęli grać agresywnie, często stosując nacisk na całym parkiecie.
Przyniosło to efekty w postaci dwóch zwycięstw w trzech meczach i to z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. W ostatni weekend Spójnia pokonała AZS Koszalin 76:73, choć nie była faworytem tego spotkania. Trenerowi AZS-u, Markowi Łukomskiemu, bardzo zależało na wygraniu tego meczu, o czym świadczy 40 minut Toreya Thomas i 36 Drew Brandona – liderów koszalinian.
Nawet w tym przegranym spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń gra Spójni mogła się podobać. Twarde Pierniki dopiero pod koniec spotkania zbudowały przewagę, głównie dzięki rzutom Roba Lowery’ego.
Spójnia bez Hickeya, ale z Piechuckim na ławce lepiej dzieli się piłką, większe role w ataku otrzymali Norbertas Giga i Rod Camphor, ale i na nowo swoją przydatność dla drużyny udowadniają tacy gracze jak Dawid Bręk, czy Marcin Dymała, który pod nieobecność Pamuły zdobył 11 punktów.
Szczególnie Rod Camphor to gracz, który może przynieść Spójni więcej korzyści, niż Hickey. W ostatnich trzech meczach zdobywał średnio po blisko 20 punktów i 5 razy asystował. W czterech meczach, kiedy to on był podstawowym rozgrywającym, dwa razy zanotował 7 asyst. Hickey uzbierał tyle samo takich spotkań, ale w całym sezonie.
Być może to efekt tzw. nowej miotły, a być może gra Spójni rzeczywiście na stałe się odmienia. Na oceny pracy Kamila Piechuckiego przyjdzie jeszcze czas, jednak póki co ostatnie tygodnie jego pracy trzeba nazwać małym sukcesem. Tchnął życie w swoich zawodników, nadał drużynie charakter, poprawił obronę, ale co najważniejsze, zaczął wygrywać.
Z głównego faworyta do spadku Spójnia wskoczyła na ciut bezpieczniejszą pozycje. Mają o 1 zwycięstwo więcej niż Miasto Szkła Krosno, Trefl Sopot i AZS Koszalin, a bilansem zrównali się także z HydroTruckiem Radom. Mecz z AZS to było także drugie zwycięstwo stargardzian z zespołem z Koszalina, co w przypadku takiego samego bilansu da im wyższą lokatę.
Grzegorz Szybieniecki, @gszyb
Jordan Why Not Zer0.2 – doskonałe buty do gry w basket! >>