REDAKCJA

Środa, czyli kolejny mecz Śląska w EuroCupie. Analizujemy przeciwnika [ZAPOWIEDŹ]

Środa, czyli kolejny mecz Śląska w EuroCupie. Analizujemy przeciwnika [ZAPOWIEDŹ]

Czwartym przeciwnikiem wicemistrzów Polski w pucharowym sezonie będzie grecki Aris Saloniki. Początek spotkania grupy B w Hali Orbita w środę o 20:00. Transmisja od 19:55 na kanale Polsat Sport News.

fot. Andrzej Romański / plk.pl

Oba zespoły w EuroCup nie przekonują, ale to Śląsk wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Grecy wywalczyli je przed tygodniem, wygrywając przed własnymi kibicami z Turk Telekom Ankara.  Wrocławianie, licząc rozgrywki na obu frontach, ponieśli 4 porażki z rzędu (ligowy bilans 2-3), z kolei Aris rozpoczął sezon od trzech porażek w trzech pierwszych meczach, ale kolejne (dwa ligowe i wspomniany przeciwko Turkom) już wygrali. Podsumowując, Aris ma w tym momencie bilans 1-2 w EuroCup i 2-1 w lidze greckiej.

Ekipa z Salonik to oczywiście utytułowany klub, który lata świetności ma jednak za sobą. Dziesięciokrotny mistrz Grecji ostatni medal w lidze zdobył 16 lat temu. Niedawno kwalifikowali się do play-offs z siódmego czy ósmego miejsca, a trzeba pamiętać, że liga grecka liczy tylko 12 zespołów. Zespół z Salonik w zeszłym sezonie po kilku latach przerwy wrócił za to do Europy, ale odpadł już w pierwszym meczu kwalifikacji FIBA Europe Cup z Litwinami z Wolves. W tym sezonie grają ze znacznie bardziej wymagającymi rywalami. Oczywiście, w przeszłości święcili sukcesy również w Europie. Wspomnieć należy choćby o wygranym Pucharze Europy 1993 (drugim co do renomy wówczas), kiedy w 1/8 finału eliminowali Śląsk Wrocław, triumfie w Pucharze Koracia 1997, w pierwszej edycji FIBA Europe Champions Cup 2003 (przeciwko Prokomowi Trefl Sopot), czy też o przegranym z Dynamem Moskwa finale ULEB Cup 2006 (czyli poprzednika rozgrywek EuroCup).

W obecnym zespole nie ma tyle potencjału, żeby nawiązać do tamtych czasów, ale jest tu kilka ciekawych postaci:

  • Jak zwykle zaczynamy od Amerykanów. Na obwodzie jest strzelec Roberto Gallinat (G, 191/27) – były MVP ligi duńskiej i gracz ligi tureckiej i francuskiej, na skrzydle z kolei Ronnie Harrell (F, 201/27), który do Arisu trafił po dwóch latach gry w słabszych zespołach ligi Izraela. Pod koszem grają Ismael Sanogo (F/C, 203/27) z iworyjskimi korzeniami (ale urodzony w USA), oraz rookie Kris Bankston (F/C, 206/24) – nowy w zespole gracz, zastępującego poważnie kontuzjowanego Mannego Batesa (C, 211/22), także debiutującego w Europie. Bankston zagrał w debiucie w Arisie tylko minutę w ostatnim ligowym meczu, a we Wrocławiu być może spotka się z Joe Bryantem, kolegą z uniwersyteckiej drużyny Norfolk State. Na ostatnim roku studiów gracz rezerw Śląska był pierwszym, a nowy nabytek Arisu drugim strzelcem drużyny. Wracając do Sanogo, obok Angolańczyka de Sousy jest najważniejszym z podkoszowych Arisu. Koszykarsko wychował się w USA (NCAA i G League), w Europie jest od trzech lat, w Arisie od dwóch sezonów, zagrał również kilka meczów dla reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej.
  • Poza graczami z USA, w Arisie jest jeszcze trzech stranieri: młody Kanadyjczyk Marcus Carr (G, 188/24) i tylko trochę starsi podkoszowi – Silvio de Sousa (C, 206/25) z Angoli i Łotysz Roberts Blumbergs (PF, 208/25), który z powodu kontuzji kolana został w Grecji. Carr to tegoroczny absolwent uniwersytetu Texas, który nie dostał się do NBA. De Sousa NCAA kończył rok wcześniej, a w pierwszym profesjonalnym sezonie był graczem Roanne w lidze francuskiej, dobrze grał też na ostatnim mundialu.
  • Sporo grają tu Grecy, przede wszystkim obrońcy Vasileios Toliopoulos (PG, 186/27) i Lefteris Bochoridis (G/F, 196/29). Toliopoulos przez kilka lat był głębokim rezerwowym w Olympiakosie, z którym zdobył mistrzostwo Grecji (2016) i zagrał kilkanaście meczów w Eurolidze. Jak to często bywa, jego kariera nabrała rozpędu po zejściu na nieco niższy poziom i transferach do Arisu, AEK, czy PAOK. W ostatnich kilku latach bywał nawet na meczach o punkty kadry Grecji. Bochoridis to ciekawy przypadek, ponieważ spędził w swojej karierze 7 sezonów w Arisie i 7 w Panathinaikosie, występując w tych klubach na przemian po kilka lat. Z PAO był dwukrotnie mistrzem Grecji, oczywiście sporo pograł w Eurolidze i w kadrze Grecji, z którą w minione lato był na pierwszej swojej dużej imprezie. W ich cieniu jest Dimitris Katsivelis (G, 195/32), weteran z dużym doświadczeniem reprezentacyjnym i pucharowym – kilkadziesiąt meczów w Eurolidze z Olympiakosem (podwójny mistrz rozgrywek z 2012 i 2013), oraz kolejne kilkadziesiąt z AEK, PAOK, Promitheasem i Peristeri na niższych poziomach.

Aris od trzech sezonów prowadzi Ioannis Kastritis. Młody jeszcze trener (42 lata) ma całkiem spore doświadczenie. Oprócz 3 lat w Arisie, prowadził choćby Hapoel Tel Aviv czy lokalnego rywala Arisu – Iraklis.

Ciężar zdobywania punktów w Arisie bierze na siebie przede wszystkim obwodowy duet Toliopoulos – Gallinat. Ich średnie w EuroCup to odpowiednio 16 i 15, a w lidze 16 i 13 punktów. Żaden inny gracz w drużynie, na żadnym z dwóch frontów, nie notuje dwucyfrowej średniej. Generalnie Aris ma problem ze zdobywaniem punktów, fatalnie rzuca z dystansu, kuleje organizacja gry – w EuroCup w trzech meczach zanotowali 36 asyst i 36 strat. Nie powala też głębia składu.

Śląsk prawdopodobnie nie będzie miał zbyt dużo lepszych okazji, by podreperować  bilans w EuroCup i przede wszystkim morale w drużynie. Na papierze ten mecz jest do wygrania nawet bez Frankie Ferrariego, tylko czy trener Vidin potrafił pozbierać zespół po ostatnich meczach?

Autor tekstu: Damian Puchalski

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami