PRAISE THE WEAR

Sroga lekcja Stelmetu w VTB – Astana za mocna

Sroga lekcja Stelmetu w VTB – Astana za mocna

Mistrza Kazachstanu okazał się zdecydowanie za silnym rywalem. W pierwszym meczu ligi VTB w Zielonej Górze Stelmet Enea BC przegrał z BC Astana 82:91.

Jarosław Mokros / fot. Basketball Champions League

W tych butach Stephen Curry trafia wielkie rzuty >>

Goście z dalekiej Astany, prowadzeni przez świetnie znanego w Polsce, Emila Rajkovicia, od początku meczu sprawiali wrażenie zespołu lepiej skoncentrowanego i twardszego, zyskiwali przewagę, choć wcale nie mieli więcej talentu w drużynie.

Zaczęło się od 19:8 dla gości z Kazachstanu, którzy po chwili prowadzili już 23:14. Sytuacja poprawiła się trochę, gdy na boisku pojawiał się – świetnie dysponowany – Łukasz Koszarek. On i Boris Savović (10 pkt., 5 zbiórek do przerwy) sprawili, że Stelmet zaczął odrabiać straty. Po celnej trójce Przemysława Zamojskiego było to już tylko 33:36.

Goście grali wąską rotacją i raczej prostą koszykówkę, mieli też problem z faulami, ale potrafili mądrze wykorzystywać błędy gospodarzy. Tych zaś było za wiele – niewymuszone straty, złe decyzje rzutowe (zwłaszcza obwodowi Amerykanie), kolejne faule przy próbach rzutów za 3 punkty, pomyłki w defensywnej rotacji.

Mimo starań i skuteczności Adama Hrycaniuka pod koszem oraz kolejnych trafień Koszarka (16 pkt., 4/4 z dystansu), Astana po 30 minutach prowadziła już aż 69:53 i mecz w zasadzie rozstrzygnięty.

W ostatnich minutach udało się nieco zniwelować różnicę – z dobrej strony pokazał się jeszcze m.in. Jarosław Mokros, a podstawowi gracze z Kazachstanu zaczęli spadać za 5 fauli. Zwycięstwo gości nie było jednak ani przez moment zagrożone.

Stelmet zaczyna udział w rozgrywkach VTB od bilansu 1-2. W sobotę, 3 listopada, do Zielonej Góry przyjeżdża Niżny Nowogród, który niedawno ograł Anwil we Włocławku.

Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>

TS

W tych butach Stephen Curry trafia wielkie rzuty >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami