Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Początkowe minuty drugiego finałowego starcia nie należały do najpiękniejszych. Zastal był bardzo nieskuteczny – ledwie 5 punktów w 9 minut to przecież wynik fatalny. Stal też jednak w ataku nie błyszczała i tylko można się zastanawiać, jak wielki wpływ na dyspozycje obu drużyn miał fakt, że poprzedni mecz zakończył się około 22 godzin wcześniej.
Tak naprawdę z każdą minutą było coraz mniej koszykówki w koszykówce, a coraz więcej brudnej gry – faule niesportowe, prowokacje czy słowne pyskówki między graczami. Sędziowie w pewnym momencie poprosili nawet do siebie trenerów, by ci pomogli im zapanować nad emocjami wśród ich gracz.
Poturbowany najbardziej był chyba Jakub Garbacz, który pociągnął Stal w drugiej kwarcie w ataku wymuszając wiele fauli, także przy trójkach. Po stronie Zastalu pod koszem swoją dominację zaznaczył Geoffrey Groselle, który do przerwy miał już 14 punktów. Po 20 minutach to jednak ostrowianie prowadzili 37:31.
Zastal rozpoczął trzecią kwartę od trzech trójek, co wymusiło przerwę na trenerze Igorze Miliciciu. Rozkręcał się Skyler Bowlin, którego trafienia w meczu numer 1 były bardzo ważne dla końcowego zwycięstwa zespołu z Zielonej Góry. Time Out dla szkoleniowca ostrowian poskutkował serią 8:0 i Stal zbudowała tym samym aż 13-punktową przewagę.
Dobry fragment zaliczał Trey Kell, który grał bardzo odważnie przeciwko mającemu problemy z faulami Krisowi Richardowi. Swojego rodaka wspierał także Chris Smith, który walczył na ofensywnej zbiórce i trafiał bardzo trudne rzuty z odejścia za 3 punkty.
Stal na czwartą kwartę wychodziła z komfortowym, 16-punktowym prowadzeniem. Ostrowianie grali tak jak analityka statystyczna podpowiada – dążyli do rzutów za 3 punkty i stawania na linii rzutów wolnych. W całym meczu Stal trafiła jedynie 7 rzutów za 2 punkty.
Zastal dzięki grze Groselle’a cały czas mógł mieć nadzieję na dogonienie ostrowian. Amerykanin najpierw wymusił piąty faul Josipa Sobina, a potem nękał także Marka Ogdena. Środkowy zespołu z Zielonej Góry w sumie uzbierał 26 punktów.
Nadzieję Zastalu pogrzebały jednak trójki Jamesa Florence’a, który w czwartej kwarcie zaczął seryjnie trafiać z dystansu. Zielonogórzanie tego dnia nie mogli znaleźć odpowiedzi na tak trafiającą za 3 punkty Stal – w sumie aż 17 trójek. Różnica między drużynami wynosiła już w pewnym momencie więcej niż 20 punktów.
Zastal ostatecznie zdołał odrobić część strat, ale zwycięstwo Stali do końca nie było zagrożone. Ostrowianie wygrali 87:71 i tym samym doprowadzili do remisu w serii finałowej – 1:1.
GS