REDAKCJA

Starogard wygrywa przy pełnej hali

Starogard wygrywa przy pełnej hali

Ostatnie dwa tygodnie dla kibiców ze Starogardu Gdańskiego nie były zbyt optymistyczne. W czwartek ich ulubieńcy wygrali dość pewnie z Żakiem, a wszystko wydaje się wracać na dobre tory.
SKS pokonał MKKS “Żaka” Koszalin prz komplecie publiczności fot. Bartosz Muller

Przypomnijmy – dwa ostatnie spotkania “Kociewskie diabły” zagrało bardzo słabo. Najpierw przegrali u siebie z PGE Turowem Zgorzelec, a kilka dni później w meczu z GKS-em Tychy skończyło się na -46. Władze klubu szybko zareagowały.

SKS, mimo porażek, chciał odbudować zaufanie kibiców. Zdecydowano, by starcie z Żakiem było niebiletowane. To zaowocowało, bo na mecz przyszło ponad… 1800 osób! W Starogardzie Gdańskim to najlepszy wynik od kilku lat.

Kibice zrobili swoje, ale przede wszystkim swoje zrobił zespół. SKS niepewnie rozpoczął pierwszą kwartę, jednak w kolejnych minutach pewnie odrobił stratę, a następnie utrzymał kilkunastopunktowe prowadzenie. W czwartej kwarcie prowadził różnicą nawet 23 punktów, na które goście odpowiedzieli runem 8-0. Ale to było jedyne, na co było ich stać w czwartkowy wieczór.

Ostatecznie podopieczni Kamila Sadowskiego wygrali z Żakiem Koszalin 91:76. Przyjezdni zagrali jednak bez Mateusza Kaszowskiego, jednego z liderów.

Po pięciu kolejkach SKS z bilansem 3-2 zajmuje czwarte miejsce w tabeli, z kolei koszalinianie (2-3) – siódme.

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>

Piotr Janczarczyk

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami