
Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
Niewiele zapowiadało wyrównany pojedynek – Polpharma gra de facto w siedmiu, dwa dni wcześniej grała zacięty mecz w Radomiu, a jej lider (James Washington) jest kompletnie bez formy. Zespół ze Starogardu Gdańskiego zostawił jednak serce na parkiecie i był bliski sensacji – w ostatniej minucie Sebastian Kowalczyk miał czysty rzut za 3 punkty, który mógł dać gościom prowadzenie. No ale nie trafił.
Start, jeden z faworytów sezonu, drużyna z budżetem kilkakrotnie wyższym od Polpharmy, zaczął od prowadzenia 10:0, ale poza początkiem meczu, znów nie grał najlepszej koszykówki. Na plus dla zespołu Davida Dedka jest to, że przypomina to sytuację z poprzedniego sezonu, gdy styl bywał może różny, ale lublinianie wygrywali mecz za meczem i byli w czołówce tabeli.
Gwiazdą spotkania ponownie był Sherron Dorsey – Walker, który zdobył 21 punktów (świetne 8/12 z gry). Amerykanin trafia w ważnych momentach i imponuje dojrzałą selekcją rzutów. Z meczu na mecz stopniowo rozkręca się Lestedr Medfor, a z roli egzekutora (16 pkt.) należycie wywiązuje Martins Laksa.
Polpharma mogłaby w Lublinie wygrać, gdyby nie (to też zasługa obrony Startu) problem z aż 16 stratami. Sam Washington miał ich aż 7. Zespół z grze po raz kolejny utrzymywał szalony strzelec Trevon Allen, potrafiący zdobywać punkty nawet wówczas, gdy nie za bardzo są pozycje. Tym razem zdobył 24 oczka, wymusił też 7 fauli.
Start zaczyna sezon od bilansu 4-1, a „spóźniona” i grająca na wyjazdach Polpharma ma 1-2.
TS
Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>