PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Start od pierwszych minut starał się narzucić szybkie tempo gry i już w początkowych minutach wyszedł na prowadzenie. Świetnie w kontratakach odnajdowali się Brynton Lemar i Martins Laksa, a z dystansu trafiał niezawodny Tweety Carter i lublinianie prowadzili po 10 minutach 29:17.
Wydawało się, że Stal nie jest w stanie zatrzymać dobrze funkcjonującej ofensywy Start. Druga kwarta przyniosła jednak zmianę w obrazie gry – ostrowianie w każdej akcji byli bardzo blisko rywali i poprawili zbiórkę, na której szalał w pierwszej kwarcie Jimmie Taylor.
Gospodarze z kolei nie potrafili poradzić sobie z akcjami typu pick and pop granymi przez Stal z Filipem Dylewicz. Podkoszowy z Ostrowa w samej pierwszej połowie trafił 3 trójki i zdobył 11 punktów. Goście odrobili straty i po trafieniu Jaya Threatta w ostatnich sekundach drugiej kwarty przegrywali już tylko 38:40.
Po przerwie koszykarze Startu wyglądali na lekko zamroczonych. Stali udało się zaliczyć serię punktową i nawet wyjść na prowadzenie. Wciąż bardzo dobrze grał Dylewicz, a do zdobywanie punktów dołączył się także Paulius Dambrauskas.
Lublinianie jednak szybko odpowiedzieli. Rozwiązał się worek z trójkami i gospodarze szybko wrócili na komfortowe prowadzenie – 65:52 po 3 kwartach. Znów nieoceniony okazał się super rezerwowy Startu, Mateusz Dziemba, który dwiema trójkami dał sygnał do ataku.
Dobre minuty zaliczył także Damian Jeszke, który podobnie jak Dziemba dwukrotnie przymierzył z dystansu. Stal nie miał czym odpowiedzieć – Dambrauskas pudłował z dystansu, a dostęp do kosza zamurował Jimmie Taylor.
Szybkie akcje ostrowian pod koniec spotkania jeszcze pozwoliły gościom zniwelować straty do 11 punktów, jednak zaraz potem Carter trafił z dystansu, a wtedy stało się jasne, że Start zanotuje kolejne zwycięstwo, już siódme z rzędu! Tym razem lublinianie wygrali 84:72.
Dla Stali była to druga porażka z rzędu. Jakby złych informacji było mało, parkiet jeszcze przed przerwą musiał opuścić z powodu kontuzji Łukasz Wiśniewski, który przecież dopiero co dołączył do drużyny.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ.
GS