PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Lokomotiw to kolejny zespół z bardzo wysokiej półki i z wielkimi gwiazdami w składzie, jaki w tym sezonie zagościł w Zielonej Górze. Tym razem jednak Stelmet nie dał się zdominować rywalom.
Zaczęło się bardzo dobrze, bo od wygrania pierwszej kwarty 22:20 i remisie po 20 minutach. Rosjanom udało się złamać gospodarzy dopiero pod koniec trzeciej kwarty, gdzie po serii punktowej Lokomotiw wyszedł na dwucyfrowe prowadzenie.
Stelmet stać było jednak na odpowiedź. Zaczęło się od dobrej gry rezerwowych, Ivicy Radicia i Marcela Ponitki, którzy pociągnęli zespół na początku czwartej kwarty.
Po powrocie na parkiet graczy pierwszej piątki zielonogórzanie jeszcze mocniej przycisnęli i po trójce Ludde Hakansona, a potem także rzucie wolnym za faul techniczny, na około 2 minuty przed końcem, na tablicy wyników widniało 81:80 dla gospodarzy.
Po akcjach Mantasa Kalnietisa i Drew Gordona (rzuty wolne) był remis po 83 i oba zespoły miały do rozegrania kluczowe posiadania. Po stronie Stelmetu rzutu za 2 nie trafił Joe Thomasson, z kolei gwiazda Lokomotiwu nie zwiodła – Mindaugas Kuzminskas trafił spod kosza i ustalił wynik spotkania na 85:83. Mógł go jeszcze zmienić Hakanson, który miał otwartą trójkę na zwycięstwo, jednak Szwed tym razem się pomylił.
Kuzminskas, który jeszcze niedawno biegał po parkietach NBA był kluczowym graczem Lokomotiwu w tym spotkaniu. Litwin zdobył 23 punkty, w tym te najważniejsze. Jego kolega z NBA, Sam Dekker, dorzucił 27 oczek i także mocno przyczynił się do końcowego sukcesu zespołu z Rosji.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ
.