Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
Od początku spotkanie wyglądało dosyć specyficznie. Obie drużyny broniły praktycznie na całym parkiecie, niechętnie podwajały rywali i po ewentualnym minięciu często droga do kosza była zupełnie otwarta. Gra była przez to dosyć chaotyczna, a udane akcje koszykarze przeplatali stratami. Tych więcej (19 do 14) popełnili jednak goście i to właśnie one, zamieniane potem na łatwe punkty (19 Stelmetu w całym meczu), były jednym z kluczowych elementów spotkania.
O końcowym zwycięstwie zespołu z Zielonej Góry zadecydowała druga kwarta, wygrana przez nich aż 25:7. Goście w tym fragmencie trafili zaledwie 3 z 17 rzutów z gry i dodatkowo popełnili pięć strat. Tak w Zielonej Górze wygrać się nie da. W ich ekipie mylił się wtedy nawet Jordon Varnado, chociaż amerykański podkoszowy był w tym spotkaniu najlepszym graczem GTK (25 pkt, 11 zb., 3 bl.).
.
W drużynie Stelmetu, występującej bez kontuzjowanego Amerykanina Cecila Williamsa (złamany nos), aż 27 punktów zdobył Gabriel Lundberg. Duńczyk pięciokrotnie trafił zza linii 6,75 metra, a cały zespół z Zielonej Góry uczynił to łącznie piętnastokrotnie. Janis Berzins dodał 15 pkt, a Geoffrey Groselle o jeden mniej.
Z 10-punktowym dorobkiem spotkanie zakończył Marcel Ponitka, który do swoich skalpów obronnych z obecnego sezonu może dopisać Joshuę Perkinsa. Amerykański rozgrywający GTK miał tym razem znikomy wpływ na grę swojej drużyny (8 pkt, 4 as.).
.
Po tak intensywnym początku sezonu Stelmet ma teraz czas na chwilę odpoczynku. Kolejne spotkanie w lidze zielonogórzanie rozegrają dopiero 21 września przeciwko Kingowi Szczecin. Z kolei zespół z Gliwic do gry powróci już w najbliższą środę, gdy trzeciej wygranej w sezonie spróbuje poszukać w Hali Mistrzów we Włocławku.
WM
Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>