Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Kibice w Zielonej Górze mogli mieć nieco obaw, jak będzie wyglądała gra Stelmetu bez podstawowego środkowego, Drew Gordona. Nieobecność kontuzjowanego centra jednak nie miała kluczowego znaczenia – centrzy Stali nie byli na tyle dobrzy, wykorzystać sytuację, a gospodarze w dodatku byli w świetnej formie rzutowej.
Już do przerwy Stelmetowi wpadło 10 trójek, sam Przemysław Zamojski miał na koncie doskonałe 4/5 z dystansu. Dobrze w debiucie prezentował się nowy skrzydłowy George King – atletyczny Amerykanin pokazał się jako dobry obrońca, potrafiący rzucać z daleka. Póki co, potrzebuje jeszcze czasu na zagranie z drużyną, ale powinien być z niego pożytek.
Po 1. połowie gospodarze prowadzili 53:40, a ich przewaga wyglądała na jeszcze większą.
Po przerwie Stal trochę lepiej zagrała pod koszem, wreszcie częściej udawało się wykorzystywać Nikolę Jevtovicia i przewaga gospodarzy zmalała do 8 oczek. Profesorskie zagrania Łukasza Koszarka, kolejne trójki „Zamoja” i dobra obrona zielonogórzan dość szybko przywróciły hierarchię w tym meczu. Po 30 minutach Stelmet prowadził bezdyskusyjnie 84:64.
W czwartej kwarcie – ku irytacji trenera Żana Tabaka – w szeregach gospodarzy pojawiło się sporo niefrasobliwości. Ambitnie grająca Stal nieco zmniejszyła straty, miała kolejne szanse (np. otwarte trójki Jaya Threatta), ale zabrakło jej jakości w ataku, aby realnie zagrozić gospodarzom. Nie wyglądało to może za dobrze, ale Stelmet spokojnie dowiózł wygraną.
Było to już 15.zwycięstwo Stelmetu, który pozostaje samodzielnym liderem tabeli. Stal ma bilans 6-11.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW
.