W Lublinie nie było wątpliwości. Wyraźnie lepszy Stelmet Enea BC pewnie pokonał TBV Start Lublin 77:69 i umocnił się na prowadzeniu w tabeli PLK.

adidas Harden Vol. 2 – w tych butach James Harden gra jak MVP >>
Stelmet w obecnym sezonie charakteryzuje ważna cecha – bez względu na formę, terminarz i okoliczności, nie gubi punktów w meczach z zespołami spoza czołówki. Tak samo było w Lublinie, gdzie poza chwilowym zagapieniem w 2. kwarcie – kontrolował przebieg wydarzeń i zgarnął kolejne zwycięstwo, choć fajerwerków na parkiecie nie pokazywał.
Przez 10 minut było naprawdę ciekawie – najpierw na 9 punktów prowadzenia odskoczyli goście, potem nieoczekiwanie zerwał się Start. Nie tylko odrobił straty, ale wyszedł nawet na prowadzenie 36:34 do przerwy.
Stelmet po zmianie stron pokazał jednak naprawdę dobra obronę, zatrzymał gospodarzy na zaledwie 6 oczkach w kwarcie i dzięki serii 20:6 zbudował przewagę, którą spokojnie już dowiózł do końca.
Graczem meczu był Michał Sokołowski, który zanotował 15 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty, trafił 5/6 z gry. Będący ostatnio w wysokiej formie Przemysław Zamojski trafił 4 razy z dystansu, a Łukasz Koszarek miał 8 asyst.
W Starcie jasnym punktem był Joe Thomasson, który zanotował double double z 19 punktami i 11 asystami. Niezły mecz zagrał tez Kacper Borowski (13+6). James Washington błysnął w pierwszych minutach, ale po kilku trafieniach zbyt często grał obok drużyny i podejmował złe decyzje. Atak Startu generalnie się nie kleił. Wysocy zawodnicy (Szymański, Upson, Mirković) byli zdecydowanie słabsi od swoich rywali z Zielonej Góry, brakowało też skuteczności Marcina Dutkiewicza.
Po tej wygranej Stelmet (bilans 17-3) pozostaje liderem tabeli. Start (9-10) wypada z pierwszej ósemki, ale pozostaje w grze o playoff.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW
adidas Harden Vol. 2 – w tych butach James Harden gra jak MVP >>