Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Smoki w tym sezonie to wyraźnie najsłabszy zespół VTB. Dobrze, twardo grający Stelmet od pierwszych minut miał w sobotnim meczu przewagę. Widać było dominację w walce na tablicach i generalnie wyższą jakość gry i zawodników.
W pierwszych kwartach przewagę dawała gra pod kosz – Drew Gordon i Ivica Radić dość łatwo zdobywali punkty. Świetny mecz grał George King, (12 pkt., 11 zbiórek w meczu) zgarniający piłki z tablic i twardo atakujący obręcz. Do przerwy Stelmet prowadził 35:29, a gorszą wiadomością był tylko uraz Marcela Ponitki, który mocno zbił biodro przy upadku na parkiet.
Po przerwie zespół z Polski powiększał przewagę. Doskonały fragment w 3. kwarcie zaliczył Tony Meier, który zdobył w kilka minut aż 11 punktów. Rozegrał się, wcześniej pechowo pudłujący, Jarosław Zyskowski i po 30 minutach było już aż 60:46 dla Stelmetu.
Mecz w czwartej kwarcie nie był spacerkiem – gospodarze zbliżyli się jeszcze na dystans 6 oczek (62:68) na 3 minuty przed końcem. Wówczas efektownymi 5 punktami z rzędu odpowiedział Tony Meier, trafiając przy tym trójkę z ponad 8 metrów. Amerykanin w całym meczu zdobył 21 punktów, trafił 8/12 z gry.
Gdy Smoki spróbowały szczęścia raz jeszcze – dzięki brawurowym akcjom młodego Andrieja Stabrowskiego – ponownie za 3 punkty w bardzo ważnym momencie trafił Meier, najlepszy gracz tego meczu. Zielonogórzanie nie mylili się z linii rzutów wolnych w ostatniej minucie i już spokojnie wygrali mecz w Mińsku.
Stelmet ma po tej wygranej bilans 8-11 i nadal liczy się w walce o czołową ósemkę. Następny mecz w ramach VTB to ogromne wyzwanie – pojedynek w Moskwie ze słynnym CSKA (30 marca).
RW
.