
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Aż 18 z 31 rzutów z gry (w tym 8 z 16 trójek) oraz 18 z 19 rzutów wolnych – Stephen Curry właśnie dołączył do „klubu 60”, zdobywając aż 62 oczka przeciwko Portland Trail Blazers, czym ustanowił swój rekord kariery. To był fantastyczny występ 32-latka, który z pewnością przejdzie do historii, tym bardziej, że Curry swój rekord pobił w niewiarygodnym wręcz stylu.
Zawodnik Warriors pod koniec meczu trafiał tak szalone rzuty, że trudno było w to uwierzyć. Zresztą już od pierwszej kwarty widać było, że Curry – po dwóch tygodniach szukania formy i rytmu – wreszcie znów jest sobą. 32-latek zdobył bowiem wtedy 22 punkty – już po raz 27. w karierze zaliczył więc co najmniej 20 oczek na przestrzeni jednej odsłony.
Potem się nie zatrzymywał i kolejnymi niesamowitymi trafieniami najpierw wyrównał swój rekord kariery (54), a potem troszeczkę go podreperował i zdobył ostatecznie 62 punkty. Pomógł też Warriors w przekonującym stylu ograć Blazers, dzięki czemu Wojownicy zrewanżowali się drużynie z Portland za porażkę sprzed kilku dni.
.
Po spotkaniu na Curry’ego spadł deszcz pochwał i zachwytów. Steve Kerr stwierdził, że to ogromny zaszczyt trenować takiego zawodnika, a James Wiseman porównał występ Stepha do gry wideo. „To było szalone i przypominało grę w 2K” – oznajmił debiutant Warriors, dodając że często wybierał GSW i zdobywał Currym ponad 60 oczek, a teraz sam był tego częścią.
Szkoda jedynie, że występ ten odbył się w hali bez kibiców. Najmocniej podkreślał to Kerr, według którego na meczach panuje „upiorna cisza”. 62 punkty zdobyte przez Curry’ego to najlepszy jak dotychczas wynik w trwającym sezonie. To także sygnał, że dwukrotny MVP ligi wciąż ma to „coś” i cały czas pozostaje jednym z najgroźniejszych/najbardziej ekscytujących graczy w NBA.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>