
Wrocławianie wygrali pierwszą kwartę 23:17, ale w drugiej odsłonie rezerwowi zaliczyli klasyczny „choke” i dali wrócić gospodarzom. Na przerwę Śląsk prowadził prowadząc 35:28. Trzecią kwartę Anwil Włocławek wygrał 31:26 i odrobił niemal wszystkie straty.
Był moment, gdy włocławianie prowadzili nawet +7, ale końcówka trzeciej odsłony należała do gości. Na minutę przed końcem mieliśmy remis 71:71. Jeremiah Martin był faulowany przez Josha Bostica, a później dwa rzuty wolne dołożył Jakub Nizioł.
Śląsk:
Gdybyśmy dziś mieli przyznać statuetkę MVP całych rozgrywek, to Marek Lembrych musiałby ją wręczyć Martinowi, który zostawia konkurencję w tyle. Tydzień wcześniej pokonał niemal w pojedynkę Legię w końcówce spotkania, dziś ponownie był najlepszy na parkiecie. Miał 23 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst. Trafił 7 z 15 rzutów z gry. Był nie do zatrzymania dla włocławskich obrońców.
Świetnie wspomagał go Jakub Nizioł, nasz główny kandydat do nagrody dla najlepszego Polaka. Miał 20 punktów, 5/8 z gry i zebrał 6 piłek.
Anwil:
Wśród gospodarzy 15 punktów rzucił Phil Greene IV, a 13 oczek dołożył Josh Bostic – obaj natomiast grali na słabej skuteczności. Oddali razem 35 rzutów, trafili tylko 11. Kamil Łączyński miał 11 punktów i 7 asyst, ale też grał na niskiej skuteczności 4/13 z gry, tylko 2 na 8 za trzy. Michał Nowakowski dołożył 13 punktów, ale trafił tylko 1/4 za trzy. Luke Petrasek? 11 punktów z 10 rzutów. Janari Joesar kontuzjował się w drugiej połowie i nie potrafił o własnych siłach opuścić parkietu.
Liczby:
Anwil zagrał na słabej skuteczności – jego koszykarze trafili tylko 35% rzutów z gry. Wrocławianie natomiast byli lepsi w tym elemencie – mieli 42% z gry. Anwil trafił w meczu 11 z aż 43 oddanych rzutów za trzy (25%), Śląsk natomiast trafił 5 z 19 trójek. Śląsk chciał w tym meczu napędzać tempo i robił to świetnie, za sprawą Ivana Ramjlaka i Jeremiah Martina. Goście 24 punkty rzucili z kontry, sami stracili w tym elemencie ledwie 5 oczek.
Tweet meczu:
Tego w TV nie było, bo #takniebylo #plkpl pic.twitter.com/Y8fiGf5tkk
— Bartek Wódecki (@bartekwodecki) October 7, 2022
Kosma Zatorski