Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Po bardzo wyrównanym pierwszym spotkaniu, w którym koszykarze ze stolicy wygrali dopiero po dogrywce 99:91, z dużym zaciekawieniem oczekiwano drugiego meczu w tej serii. Pierwsza połowa zapowiadała emocje – Legia prowadziła, ale tylko 40:36, a w ocenie szans szczecinian dobrze choćby rokowało to, że skuteczny był Maciej Lampe (9 pkt), który tym razem zagrał w większym wymiarze minut.
Wszystko zmieniło się jednak po przerwie. Nie minęło nawet 150 sekund, a trzema „trójkami” ukarał gości Jamel Morris, w przeciwieństwie do pierwszego spotkania, tym razem skuteczny po zmianie stron (15 pkt w 3. kwarcie). Trener Kinga Jesus Ramirez momentalnie wziął przerwę na żądanie, lecz jego zespołowi już nie udało się zmniejszyć strat do rywali poniżej 10 punktów.
Po przebytym koronawirusie i przymusowej kwarantannie w zespole gości, trudno jest ocenić, ile z dominacji gospodarzy wynikało z ich przewagi fizycznej, a ile z lepszych założeń taktycznych trenera Wojciecha Kamińskigo i ich realizacji przez jego zawodników. Legia spokojnie jednak kontrolowała sytuację, wykorzystywała swoje silne strony, którymi były choćby wykańczane pod koszem przez Earla Watsona (14 pkt) akcje, czy 12 celnych „trójek”.
Wygraną 90:67 efektownym „tańcem” z Maciejem Lampe przypieczętował Lester Medford (13 pkt). Graczem meczu był jednak niewątpliwie Morris, który w ciągu 25 minut zdobył 21 punktów (4/10 z gry, 10/10 za 1), miał też 6 zbiórek, 7 asyst i wymusił 6 fauli rywali.
Rywalizacja przenosi się teraz do Szczecina, gdzie we wtorek (6 kwietnia) zostanie rozegrany mecz numer 3. King musi go wygrać, jeżeli nie chce przedwcześnie zakończyć sezonu.
WM
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>