PRAISE THE WEAR

Świetny debiut 20-latka z Zielonej Góry!

Świetny debiut 20-latka z Zielonej Góry!

20-letni Konrad Szymański latem zamienił Enea Zastal BC Zielona Góra na Kinga Szczecin. W debiucie rzucił trzy trójki w ciągu 16 minut spędzonych na parkiecie. - Czekałem na okazję, aby mieć Konrada u siebie - mówi trener zespołu Arkadiusz Miłoszewski.
20-letni Konrad Szymański latem przeszedł do Szczecina fot. King Szczecin

20-letni Konrad Szymański to wychowanek SKM Zastalu i absolwent koszykarskiego SMS-u w Cetniewie. Już jako nastolatek pomagał w przygotowaniach do sezonu Zastalowi prowadzonemu wtedy przez Żana Tabaka.

W sezonie 2021/2022 zadebiutował w koszykarskiej ekstraklasie. Pojawiał się głównie w końcówkach spotkań. Zagrał w 16 meczach, w których uzbierał razem 33 punkty podczas 65 minut spędzonych na parkiecie.

Jego ówczesny kolega z zespołu Nemanja Nenadić często powtarzał mu, że gdy wchodzi na boisko, to ma przede wszystkim rzucać, bo to mu dobrze wychodzi. Szymański w całym sezonie był 5/11 zza łuku. Latem postanowił zmienić Zieloną Górę na Szczecin z nadzieją, że jego rola będzie większa.

Jego ruch dziwił, ponieważ wydawało się, że zejdzie do pierwszej ligi, gdzie od tego sezonu obowiązuje przepis o graczu U-23 na parkiecie. Kilka klubów pytało o niego. Ten jednak zdecydował się pozostać w ekstraklasie.

– Czekałem na okazję, aby go wziąć. Zrobił na mnie dobre wrażenie, gdy przygotowywał się kilka razy do sezonu z Zastalem – mówi trener Arkadiusz Miłoszewski.

W meczu otwarcia kontuzjował się Kacper Borowski (może być poza grą około 4-6 tygodni, klub wciąż czeka na wyniki jego badań). Nieszczęście jednego gracza było szansą drugiego. Ponadto za przewinienie techniczne i faul niesportowy spadł Zach Cuthberson, więc trener Miłoszewski zmuszony był do grania wąską rotacją.

Aż 16 minut dostał w niej Szymański, który w ostatniej kwarcie trafił trzy trójki z pięciu rzutów. Rzucał w sytuacjach spot up, czyli bez kozła, od razu po chwycie piłki. I robił to doskonale.

– Konrad miał kontuzję w trakcie sezonu przygotowawczego, naciągnięcie więzadła rzepki, to bardzo częsta kontuzja u młodych zawodników. Zaczął z nami trenować w kontakcie na 10 dni przed startem sezonu. Problemy mojego zespołu w meczu z Ostrowem stały się dla niego szansą. On ją dostał i na razie wykorzystał. Zobaczymy, co będzie dalej. Jego pracą jest przede wszystkim zapierniczanie w obronie, to w tym meczu nie szło mu najlepiej, ma też rzucić w sytuacji spot-up, pójść na zbiórkę i to akurat fajnie robił – mówi trener Miłoszewski.

King przegrał z BM Stalą Ostrów, a w tym spotkaniu błysnął jeszcze jeden młody i szerzej nieznany zawodnik. To Aleksander Załucki (rocznik ‘98), który w ciągu 12 minut rzucił również trzy trójki i uzbierał 11 punktów. Dla 24-latka to będzie pierwszy pełnoprawny sezon w ekstraklasie, gdzie może dostać minuty w rotacji trenera Andrzeja Urbana.

Wcześniej grał epizody w MKS-ie i Polpharmie, a później zdobywał doświadczenie w pierwszoligowych drużynach z Łańcuta (21/22) i Pelplina (20/21), gdzie trafił w sumie 73 z 209 oddanych rzutów za trzy – blisko 35%.

Kolejny mecz szczecinianie zagrają u siebie. Przyjedzie Enea Zastal BC Zielona Góra, który już dogłosił do składu kontuzjowanego Kareema Brewtona. Szykuje się ciekawe starcie trenerów, którzy jeszcze we wrześniu ubiegłego roku pracowali razem w Zielonej Górze.

Mecz rozpocznie się w najbliższą niedzielę o godz. 19:30. Tranmisja: Emocje.tv.

Kosma Zatorski

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami