Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
O takim początku sezonu marzył chyba każdy fan Chicago Bulls. Drużyna z Windy City po letnich wzmocnieniach (m.in. Lonzo Ball oraz DeMar DeRozan) zaczęła wreszcie marzyć o powrocie do elity w konferencji wschodniej, a pierwsze spotkania dają nadzieje, że to rzeczywiście może się udać – nawet jeśli jak do tej pory Byki nie mierzyły się z rywalami z najwyższej półki.
W sobotę Bulls po raz drugi w tym sezonie ograli Pistons, tym razem za sprawą znakomitej postawy w trzeciej kwarcie, którą wygrali 25:11. Potem w czwartej odsłonie Tłoki próbowały jeszcze wrócić do spotkania za sprawą zrywu 20:2, lecz ważne rzuty trafiali m.in. Zach LaVine oraz Nikola Vucević, dzięki czemu Byki o zwycięstwo mogły być spokojne. Kluczowa okazała się też bardzo dobra gra w obronie.
Tylko w pierwszej połowie Bulls spudłowali bowiem aż 27 z 45 oddanych rzutów, lecz mimo to do przerwy wygrywali 54:43, bo potrafili zdominować rywala po bronionej stronie parkietu. Mecz zakończyli z ledwie 42-procentową skutecznością rzutów z gry (35/84), ale mieli też aż 13 przechwytów oraz 11 bloków.
Łącznie siedmiu zawodników Chicago zdobyło 10 lub więcej punktów, a najwięcej zapisał na konto DeRozan (21 oczek). Double-double w postaci 15 punktów i 19 zbiórek zaliczył z kolei Nikola Vucević, a aż pięć przechwytów miał Alex Caruso. Wśród przegranych – którzy nadal czekają na debiut Cade’a Cunninghama – najlepiej spisał się Saddiq Bey, który do 20 punktów dołożył 16 zebranych piłek.
Dla Byków trzy zwycięstwa w pierwszych trzech meczach to najlepszy start od sezonu 2016/17, kiedy to także rozpoczęli rozgrywki od trzech wygranych. W tamtym sezonie po raz ostatni zresztą udało się Bulls awansować do fazy play-off, choć dopiero z ósmego miejsca w konferencji. Teraz wszyscy w Chicago liczą na znacznie lepsze wyniki, a pierwsze występy są bardzo obiecujące.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>