Udało się z Timberwolves, udało się z Knicks, teraz powtórzyli to z Blazers – Philadelphia 76ers zwyciężyli 93:92, dzięki trójce Roberta Covingtona na 4,5 sekundy przed końcem.

W takich butach grają gwiazdy NBA >>
Minutę przed końcem przegrywali 87:91, a Joel Embiid siedział na ławce ze względu na uraz lewego kolana.
Nie wyglądało to dobrze dla Sixers.
Ale to już nie jest ten zespół notorycznych przegrywaczy z poprzednich sezonów, a nawet z początku obecnego. Zapomnijmy o tym, wymażmy to z pamięci. Sixers nauczyli się wygrywać, mają graczy, którzy potrafią wyciągać wynik z trudnej sytuacji.
W piątek był nim Robert Covington, który 38 sekund przed końcem trafił za trzy na 90:91, a potem, po tylko jednym celnym wolnym Damiana Lillarda, wykonał zwycięski rzut:
https://www.youtube.com/watch?v=6ONWMALxPXw
To już drugi zwycięski rzut Covingtona w tym roku, na początku miesiąca skrzydłowy Sixers trudnym rzutem z powietrza dał drużynie wygraną 93:91 z Minnesota Timberwolves. A jeśli doliczymy do tego niedawny rzut T.J. McConnella, który równo z końcową syreną pozwolił wygrać z New York Knicks… Tak, w Filadelfii ewidentnie dzieje się coś pozytywnego.
Sixers wygrali 8 z 10 ostatnich meczów, lepsi w całej NBA są tylko Golden State Warriors (9-1). Drużyna trenera Bretta Browna ma 15-26 i z każdym meczem coraz mniej traci do ósmego zespołu Wschodu – obecnie są nim Chicago Bulls z bilansem 21-23.
Gorszą informacją jest uraz Embiida, który poczuł ból w prawym kolanie po jednym z wsadów w trzeciej kwarcie. Kameruńczyk próbował grać jeszcze w ostatniej części, ale szybko zszedł z boiska – Sixers uznali, że lepiej go nie forsować. W 22 minuty na boisku Embiid zdołał uzbierać jednak 18 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst i 4 bloki.
Najwięcej punktów dla Sixers, 24, zdobył Ersan Ilyasova.