Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Anwil do tego meczu przystępował po serii porażek, więc ten mecz miał być dla włocławian powrotem na dobre tory. MKS z kolei już bez Devyna Marble’a i Michała Nowakowskiego (który swoją drogą nie zagrał w tym meczu z uwagi na „gentleman agreement”) miał okazję do poszukania swojej nowej tożsamości.
Zaczęło się od eksperymentów – Marcin Woroniecki w pierwszej piątce Anwilu i niski zestaw po stronie gospodarzy, z Marcinem Piechowiczem na czwórce. Goście po wolniejszym początku, pod koniec pierwszej kwarty pierwszy raz zaliczyli serię punktową i odskoczyli na ponad 10 punktów przewagi.
Oprócz kilku akcji pick and rollowych MKS nie był w stanie wypracować sobie dobrych pozycji do rzutu i przegrywał po 10 minutach 14:23. W ekipie z Włocławka kolejny raz nieoceniona okazała się być obecność Szymona Szewczyka, który szybko zdobył 7 punktów.
Anwil starał się pędzić do przodu kiedy tylko się dało, dość dobrze krążyła też piłka, ale nie wszystkie pozycje były zamieniane na punkty. Uskrzydlony zwycięstwem w ostatnim konkursie trójek Luke Petrasek oddał aż 5 rzutów za 3 w pierwszej połowie, ale trafił tylko raz – między innymi przez to rozmiary prowadzenia do przerwy nie były tak duże – 43:32.
W trzeciej kwarcie z kolei to MKS pokazał się z dobrej strony w obroni – goście przez 5 minut zdobyli zaledwie 4 oczka i przewaga znacząco stopniała, co także było efektem uwolnienia się wreszcie spod krycia Mike’a Lewisa, kompletnie wyciszonego przez Anwil w pierwszej połowie. Amerykanin zaczął trafiać trudne rzuty i to po jego akcji zmuszony był wziąć czas trener Przemysław Frasunkiewicz (tylko +4 dla włocławian).
Czas dla szkoleniowca gości nie pomógł za bardzo, bo po 30 minutach na tablicy wyników było 57:56 dla gospodarzy. Anwil znów więc roztrwonił przewagę – nerwowość narastała. Dąbrowianie w pierwszej połowie trafili ledwie raz z dystansu, ale już po przerwie worek się rozwiązał. Swoje trafiania dołożyli Marcin Piechowicz i Filip Małgorzaciak i na 5 minut przed końcem był remis.
Anwil zaczął grać przez swoich liderów – Jamesa Bella i Jonah Mathewsa. Ten drugi wykręcił swoją średnią (19), ale też dorzucił 12 zbiórek i 7 asyst. W końcówce to jednak głównie Bellowi były wypracowywane pozycje czy korzystne sytuacje do gry 1 na 1. Kluczowa okazała się jednak obrona – po przechwycie Kamila Łączyńskiego Anwil odskoczył na 5 oczek (1:30 do końca).
Ten sam Łączyński chwilę później nie trafił dwóch rzutów wolnych, a w odpowiedzi za tezy trafił DJ Fenner i był remis. W kluczowej akcji Mathews oddał trójkę.. ale nie trafił i mieliśmy dogrywkę.
Anwil szarpał w ataku, a w obronie faulował – MKS na 2 minuty przed końcem prowadził +3. Trójkę dołożył też Pacheco, +4 na minutę do końca. Włocławianie byli w krytycznej sytuacji i podobnie jak w Lublinie – nie poradzili sobie. MKS odrobił straty i ostatecznie wygrał 92:86.
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>