Obie ekipy, podchodząc do piątkowego starcia, miały serię dwóch porażek z rzędu. Co ciekawe, mniej dotkliwe były te na koncie Twardych Pierników, bo kończyły się różnicą czterech i pięciu oczek, a nie jak ostatnio w przypadku Trefla – aż dwudziestu czterech. Mecz podczas 16. kolejki dla jednej z ekip miał być okazją do dobrego wejścia w rundę rewanżową.
Przez niemal 34 minuty na prowadzeniu byli gospodarze. Ich przewaga jeszcze na początku czwartej kwarty wynosiła aż 11 oczek. Wtedy Twarde Pierniki zaczęły systematycznie odrabiać straty. Twarde Pierniki, a tak naprawdę Pusica i Kenić, którzy w ostatniej części gry zdobyli aż 15 z 22 punktów drużyny. To jednak nie wystarczyło.
Bohaterem Trefla okazał się Ivica Radić. Na niecałą sekundę przed końcem pomylił się Garrett Nevels, jednak piłkę po jego niecelnym rzucie zebrał właśnie 32-letni podkoszowy. A nawet nie tyle zebrał, co “siatkarsko” odbił ją ponownie w kierunku obręczy. I to skutecznie! Sopocianie w ten sposób zdobyli dwa punkty, ostatecznie wygrywając 87:85.
I choć kluczowe dla rezultatu było trafienie Radicia, to najlepszym zawodnikiem Trefla był jednak Jarosław Zyskowski, który w piątkowy wieczór zanotował 23 punkty, 2 zbiórki oraz 4 asysty. Wśród torunian warto wyróżnić Sterlinga Gibbsa. Amerykanin zakończył spotkanie również z 23 oczkami na koncie, jednak w jego przypadku szczególnie zabrakło celnych prób w końcówce rywalizacji.
Po szesnastu rozegranych ligowych meczach Trefl Sopot jest wiceliderem Energa Basket Ligi. Z kolei Twarde Pierniki wciąż walczą o utrzymanie, mając bilans 3-12.