PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Gracze i kibice GTK, przy okazji efektownej inauguracji w pięknej Arenie Gliwce, przeżyli coś, o czym chcieliby natychmiast zapomnieć. Zaczęli od fatalnego 2:16 i gry tak złej, że momentami aż kuriozalnej. Braki w zgraniu, pudła spod kosza, złe decyzje w obronie.
Goście z Dąbrowy prezentowali się bardziej niż solidnie. Przypominający wyglądem Juliusa Ervinga, Robert Johnson, niby lubiący grać z piłką strzelec, już do przerwy miał na koncie 6 asyst. Kilka ładnych, inteligentnych zagrań na low post pokazał też Filip Put. Cały MKS wyglądał na drużynę o 2 klasy lepszą od rywala i do przerwy prowadził aż 43:19.
Cokolwiek trener Paweł Turkiewicz powiedział i zrobił w przerwie, trzeba przyznać – podziało. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, GTK zaczęło wręcz imponować w ataku i wyrywać piłki w obronie dzięki zaangażowaniu wszystkich graczy. Druga część zaczęła się od 13:0 dla gsopodarzy, a po 5 minutach było już tylko 44:51. Kolejne bitwy pod koszem wygrywali twardzi Milivoje Mijović (26 pkt., 13 zbiórek) oraz Łukasz Diduszko.
MKS tylko dlatego zdołał utrzymać prowadzenie, ponieważ w rewelacyjnej dyspozycji był Dominic Artis, który w zasadzie w pojedynkę odparł szturm gliwiczan. Choć GTK zdobyło niesamowite 40 punktów w kwartę, po 30 minutach goście prowadzi nadal – było 66:59.
Na 4 minuty przed końcem w końcu się udało – po trójce Duke’a Mondy’ego był remis 74:74, a chwilę później GTK (zasłużenie!) objęło prowadzenie.
MKS był już naprawdę bliski wygrania w regulaminowym czasie, miał 6 punktów przewagi na nieco ponad minutę. GTK pokazało jednak mądrość i cierpliwość, grając pewne akcje pod kosz i dobrze broniąc w decydujących akcjach. Goście nie wykorzystali szansy także w ostatnim posiadaniu i mieliśmy dogrywkę (83:83).
Szalona wymiana ciosów w dogrywce także nie przyniosła rozstrzygnięcia. I znów to MKS miał wielką szansę. Przy remisie Artis zdecydował się jednak na rzut za 3 punkty z asystą obrońcy i nie trafił. Oznaczało to zatem kolejną dogrywkę.
To była już raczej rywalizacja o to, kto będzie mniej zmęczony i popełni mniej błędów. Za trzecim razem MKS potrafił wykorzystać szansę – w ostatniej minucie, zarówno w ataku, jak i obronie (kluczowy blok na Mondym) dobra akcje zaliczył Dominic Artis, najlepszy gracz meczu. Amerykanin dał zwycięstwo Dąbrowie, kończąc mecz z rewelacyjnym dorobkiem 32 punktów i 7 asyst.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS