Ile miałeś lat, jak zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką?
Jan: Treningi w koszykówkę zacząłem w 3 klasie podstawówki, czyli jak miałem chyba 9 lat.
Szymon: Koszykówka była w moim życiu zawsze, od małego miałem styczność z piłką, uwielbiałem rzucać do kosza po meczach taty. Treningi w klubie zacząłem jak miałem 9 lat.
Skąd wzięła się u Ciebie pasja do tej dyscypliny?
Jan: Rodzicie mi nie narzucili tej pasji, próbowałem wiele sportów przed koszykówką, takich jak pływanie, tenis, piłka nożna, wind surfing, judo i inne. Jednak jak zaczęły się treningi w koszykówkę, to chciałem tego więcej i więcej. I tak zostało.
Szymon: To chyba jest w genach, próbowaliśmy wszystkich sportów razem z bratem, od tenisa do piłki nożnej i judo, ale to koszykówka się nam najbardziej spodobała.
Masz wymarzony klub, w którym chciałbyś zagrać?
Jan: Od małego byłem kibicem San Antonio Spurs. Klub przeszedł teraz bardzo duże zmiany kadrowe i nie jest już moim ulubionym do oglądania, ale zawsze będę im kibicować. Dążę do tego, żeby być w drużynie euroligowej lub NBA.
Szymon: Zawsze chciałem grać w NBA, w drużynie Boston Celtics. Tylko o tym myślałem i byłem zafascynowany Ameryką. Do tej pory mam wielki plakat Bostonu w pokoju.
Czy jest koszykarz, na którym wzorujesz swoją grę?
Jan: Bardzo mi się podoba jak grają Giannis Antetokounmpo, Kawhi Leonard i Anthony Davis. Staram się ich obserwować i się od nich uczyć.
Szymon: Moim ulubionym zawodnikiem był i jest Kevin Durant, chciałem się wzorować na nim i potrafić robić wszystko na boisku tak jak on. Bardzo lubiłem również Ray Allena i jego umiejętności rzutowe.
Czy interesujesz się innymi dyscyplinami poza koszykówką?
Jan: Lubię oglądać rywalizacje sportowe naszych kadr polski, nieważne jaki sport.
Szymon: Nie za bardzo. Lubię oglądać mecze mojej dziewczyny w siatkówce, robi na mnie wrażenie to, co potrafi zrobić na boisku.
Jakie jest Twoje największe sportowe marzenie?
Jan: Na ten moment chcę zajść najwyżej jak się da ze swoją drużyną. Dążę do tego, żeby nigdy nie przestawać się rozwijać i być szanowanym, dobrym koszykarzem.
Szymon: Moim marzeniem jest mieć lepszą karierę koszykarską od mojego taty i dostać się do NBA.
Co uważasz za swój największy sukces?
Jan: W sporcie to Mistrzostwo Polski. Mimo tego, że nie byłem kluczowym zawodnikiem, to byłem częścią drużyny Śląska Wrocław i bardzo ciężko pracowałem na treningach, czego nie miałem zawsze okazji pokazać na parkiecie. Życiowym największym osiągnięciem będzie licencjat ze studiów w tym roku.
Szymon: A moim największym sukcesem w koszykówce jest zajęcie drugiego miejsca w Mistrzostwach Europy U16 i awans do dywizji A. W życiu ukończenie studiów ekonomicznych na amerykańskim uniwersytecie UMBC.
Twoja koszykarsko najmocniejsza strona, a nad czym uważasz, że musisz jeszcze popracować?
Jan: Ścinanie pod kosz, bieganie do szybkiego ataku, zawsze była to też zbiórka i muszę do tego zdecydowanie wrócić, bo w tym sezonie nie pokazuję wystarczająco moich możliwości
na ,,desce’’, atletyczność, penetracje do kosza i obrona 1 na 1. Poprawić muszę rzut, nad czym cały czas pracuję, oraz kozłowanie i obronę drużynową.
Szymon: Z kolei ja myślę, że mam naprawdę dobry rzut i skuteczność z gry, muszę więcej pracować nad grą 1 na 1, kozłem i szybkością w podejmowaniu decyzji.
Jaki trener w Twojej dotychczasowej karierze miał na Ciebie największy wpływ?
Jan: Jeżeli nie mój tata, to trener Dusan Stojkov. W 1. lidze w Śląsku pracował ze mną często indywidualnie, bardzo zależało mu na tym żebym ja stawał się lepszym koszykarzem. Trener Stojkov jest też dobrym człowiekiem i mogę z nim rozmawiać nie tylko o koszykówce.
Szymon: Tata – pokazał mi najwięcej rzeczy. Dał mi pewność siebie w koszykówce i uczył
mnie ,,cwaniactwa’’ i zasad.
Jaka atmosfera panuje aktualnie w Zastalu?
Jan: Świetna, jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek miałem. Nie ma żadnych spin ani sprzeczek, wszyscy się lubią.
Szymon: To prawda. Atmosfera jest świetna, wszyscy w zespole bardzo się szanujemy i lubimy. Spędzamy ze sobą czas, żartujemy i cieszymy się treningami.
Czy denerwuje Cię to, gdy inne osoby, szczególnie dziennikarze, mylą Cię z Twoim bratem?
Jan: Tak.
Szymon: Denerwuje, ale zachowuję spokój i nie okazuję nerwów. Nie jest to wielki problem, ale jednak jesteśmy innymi osobami.
Jak Ci się podoba Zielona Góra? Czy masz tu swoje ulubione miejsca, do których chodzisz w wolnym czasie?
Jan: Jestem pozytywnie zaskoczony tym miastem. Jest tu wszystko, czego mi potrzeba. Lubię spacerować w lesie, chodzić do centrum miasta na jedzenie i do centrum handlowego.
Szymon: Podoba mi się. Zielona Góra ma wszystko czego mi trzeba: świetną halę, dobre jedzenie i kino. Lubię chodzić do centrum handlowego i na rynek do restauracji takich jak: Hola!, No to sushi czy Ohy-Ahy.
Jak sobie radzisz, kiedy spada motywacja i nie wszystko układa się tak jak powinno?
Jan: Ważny w takich momentach jest reset głowy. Rozmawiam wtedy ze znajomymi, uciszam się, oglądam lub gram.
Szymon: Rozmawiam z rodziną, myślę o następnym momencie w życiu, skupiam się na pozytywnych rzeczach.
Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?
Jan: Studiuję “Media kreatywne: projektowanie 3D, tworzenie gier i efekty wizualne”, więc w wolnym czasie zazwyczaj robię projekty na studia. Aczkolwiek jak nie mam nic do roboty, to gram na konsoli lub oglądam filmy/seriale. Czasem też coś porysuję.
Szymon: Najbardziej lubię grać w gry wideo, chodzić do kina, spędzać wspólny czas z dziewczyną bądź rodzinąA
Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
Jan: Szczerość, rodzina, szczęście, spokój.
Szymon: Sukces, szczęście rodziny i edukacja.
Czy dużo czasu wolnego spędzasz z bratem? Macie wspólne zainteresowania?
Jan: Tak, lubimy razem coś zjeść, pograć czy pooglądać lub po prostu porozmawiać.
Szymon: Każdy wolny czas jaki mam spędzam z bratem. Razem chodzimy jeść, razem chodzimy do kina, gramy wspólnie w gry.
Opowiedz o swoim jednym ciekawym wspomnieniu z tatą.
Jan: Nie mam teraz jednego ciekawego wspomnienia. Niesamowite było dla mnie to jakim pozytywnym człowiekiem był cały czas.
Szymon: Pamiętam jak poszedłem na mecz koszykówki z nim i bratem. Zawsze go oglądaliśmy z trybun, a tym razem był tam z nami. Jako dziecko było to dziwne doświadczenie, to się w życiu nie przydarzyło.
Czy masz jakieś motto w życiu? Jeśli tak, to jakie?
J: ,,Whatever happens, happens..’’ i ,,Disconnect to connect’’.
S: Nie marnować czasu na zamartwianie. Zamiast tego można robić wiele innych rzeczy, zawsze w życiu coś wyjdzie, każdy ma inną drogę.
Jak wspominasz swój pobyt w USA i grę w lidze uniwersyteckiej, nazywanej przedsionkiem NBA?
Jan: Osobiście to nie wspominam dobrze koszykówki w USA. Ta liga nie była dla mnie. Trzeba naprawdę dobrze trafić z miejscem i mieć trenera, któremu można zaufać. Ogólnie życie studenta w USA było interesujące i super do przeżycia.
Szymon: Myślę tylko o pozytywach, ukończyłem uniwersytet, widziałem niesamowite miasta takie jak Nowy Jork, Miami, Washington. Miałem dobre koszykarskie doświadczenia, szczególnie na ostatnim roku, bo poznałem swoją dziewczynę na zajęciach. Treningi były naprawdę trudne, trudniejsze niż w Europie wydolnościowo. Szkoleniowcy inaczej podchodzili do sportu i zawodnicy mieli inny styl gry.
Gdybyś mógł cofnąć się w czasie i zmienić jedną rzecz, co by to było?
Jan: Wybrałbym inną uczelnię w Stanach.
Szymon: Dużo razy zmieniałem uniwersytety w Stanach. Zastanawiam się co by się stało, gdybym został w Missouri State.
Rozmawiała Agata Duszyńska – studentka II roku studiów magisterskich na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Uniwersytecie Zielonogórskim.