Już w siódmej klasie zaczął grać w drużynie licealnej i rzucił dla niej 7457 punktów, a w 2006 roku wystąpił z Kevinem Durantem w meczu największych talentów USA. Więc nie dziwcie się, że rozgrywający Turowa potrafi zdobywać punkty.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Nie wygląda na dobrego strzelca, przyznacie. 10,4 punktu w 15 meczach, tylko 40 proc. rzutów z gry. Ale w ostatnich meczach PGE Turowa odpalił – 16 punktów ze Stelmetem, 15 ze Stalą, 15 z Rosą.
Okazuje się jednak, że to od zdobywania punktów zaczęła się kariera Demonda „Tweety’ego” Cartera. A w zasadzie Tweety’ego, po imieniu mówi do niego tylko żona. – Skąd wziął się Tweety? Jak byłem mały i płakałem, to chrzestna włączała mi kreskówkę z Tweetym. Podobno płakałem jego głosem, ale jak go oglądałem, to się uspokajałem. Więc zaczęła tak na mnie mówić – wyjaśnia Carter.
Trafił trójkę i poszło
Urodził się w Nowym Orleanie, a wychowywał w pobliskim Reserve w Luizjanie. Jego ojciec, Herbert, był baseballistą, w drafcie wybrali go Minnesota Twins, choć w MLB nie zagrał. Tweety bardziej polubił koszykówkę.
Miał szczęście, że trafił do Reserve Christian School. Od małego jego trenerem był Timmy Byrd, który później poprowadził licealny zespół z Tweetym w składzie do pięciu mistrzostw stanu. Carter był jednym z najniższych graczy w zespole (dziś mierzy 176 cm wzrostu), ale też szybko stał się najlepszym.
– To były świetne lata! – ożywia się Tweety, gdy zaczynamy rozmawiać o pierwszej dekadzie XXI wieku. – Timmy Byrd znał mnie i trenował od kiedy miałem 7 lat. Dla mnie to była komfortowa sytuacja, trener budował we mnie pewność strzelca, zachęcał do zdobywania punktów.
– W drużynie szkoły średniej zacząłem grać już w siódmej klasie, czyli dwa lata przed rozpoczęciem nauki w liceum. Trener wziął mnie do zespołu i w jednym ze spotkań wprowadził na boisko w pierwszej połowie – wspomina Carter.
No i się zaczęło! Młokos rzucił za trzy – trafił. Spróbował po raz drugi – wpadło. Przymierzył trzeci raz – kosz. W ostatniej sekundzie pierwszej części trafił z połowy. – Trener powiedział mi w przerwie, że na drugą połowę wyjdę w pierwszej piątce. Trafiłem trzy kolejne trójki, zdobyłem 21 punktów. I od tego czasu zostałem w zespole, w piątce. Miałem 14 lat i do końca nauki w szkole byłem liderem drużyny.
Od mistrzostwa do mistrzostwa
To był sezon 2000/01 – Carter rzucał w nim średnio po 15,7 punktu na mecz, zespół z bilansem 35-17 dotarł do ćwierćfinału mistrzostw Luizjany. Potem było już tylko lepiej.
Rok później Tweety zdobywał już po 23 punkty i 5 asyst, a Reserve High School zdobyła pierwsze z pięciu mistrzostw stanu z nim w składzie. W sumie Carter rzucił w rozgrywkach szkół średnich 7457 punktów – zdecydowanie najwięcej w historii w całym kraju. W tabelach rekordów uwzględniono mu jednak „tylko” 5478 punktów z czterech klas liceum, co wystarczyło do drugiej pozycji.
– Różne są zdania na temat rekordu, ja wiem jedno – grałem w szkole średniej będąc w siódmej klasie i udowodniłem, że jestem wystarczająco dobry. To dzięki temu zdobyłem tyle punktów. Wiem, co zrobiłem, nie przejmuję się, czy ktoś te wszystkie punkty mi zalicza, czy nie – mówi teraz Tweety, którego licealny rekord to 74 punkty.
Jerrells zabrał strzelbę
Wieść o jego talencie wyszła oczywiście poza Luizjanę, nastoletni Carter brał udział w najróżniejszych campach i turniejach. W 2006 roku wybrano go do meczu McDonald’s All-American – zagrali w nim także m.in. Kevin Durant, Greg Oden, Ty Lawson, Brook i Robin Lopezowie.
Tweety miał propozycje z najlepszych koszykarskich szkół, np. Kentucky czy Kansas, ale wybrał uczelnię Baylor – solidną, ale nie tak dobrą. Okazało się, że ten wybór zaważył nie tyle na jego karierze, co na stylu gry.
– Gdy ja wchodziłem do drużyny, na drugim roku był Curtis Jerrells – również utalentowany ofensywnie gracz. Trochę starszy, trochę silniejszy, trochę bardziej doświadczony. Trener Scott Drew, którego bardzo szanuję za wszystko, co dla mnie zrobił, chciał, żebym ja skupił się na innych zadaniach, bardziej defensywnych – wspomina Carter.
Rzucali inni – głównie Jerrells, ale też LaceDarius Dunn, który w sezonie 2013/14 występował w AZS Koszalin i zdobył 40 punktów ze Śląskiem, a Tweety koncentrował się na obronie i rozgrywaniu. Choć w swoim ostatnim sezonie 2009/10 (debiutowali wtedy m.in. Ekpe Udoh i A.J. Walton) dobił do średniej 15,0 punktu, miał też po 5,9 asysty na mecz.
Wszystko dla kolegów
W drafcie wybrany nie został, a po roku w D-League przyjechał do Europy. Tę zwiedził wzdłuż i wszerz – Tweety grał na Łotwie, w Izraelu, Chorwacji, Czechach, Niemczech, we Francji i na Litwie.
Próbował też załapać się do NBA, dwukrotnie uczestniczył w letnich przygotowaniach – raz w Oklahoma City Thunder w 2010 roku, gdzie znów spotkał się z Durantem, a w 2015 roku w bliskim mu Nowym Orleanie.
– Zawsze będę szukał okazji dostania się do NBA, gdy ona się nadarzy. Ale na razie cieszę się z tego, jak prowadzi mnie Bóg – mówi Carter.
Sam Tweety ma poprowadzić w górę tabeli Turów, który po serii trzech porażek ostatnio pokonał Rosę. – Czy będę rzucał więcej punktów? Zrobię wszystko, czego będzie chciał ode mnie trener i czego będą potrzebowali koledzy – mówi Carter.
Łukasz Cegliński