REDAKCJA

Ten mecz przejęli… Litwini! Stal w półfinale zagra z Anwilem. Tylko jak zatrzymać Beliauskasa?

Ten mecz przejęli… Litwini! Stal w półfinale zagra z Anwilem. Tylko jak zatrzymać Beliauskasa?

Znamy ostatniego półfinalistę Pucharu Polski. To Stal Ostrów Wielkopolski, która przed momentem pokonała Czarnych Słupsk 87:82. Już nie możemy doczekać się sobotniego starcia z Anwilem!

fot. Andrzej Romański / plk.pl

O tym, że Michał Michalak nie pomoże Czarnym podczas Pucharu Polsku, doskonale wiedzieliśmy od przynajmniej kilku dni. Niestety, w piątkowym widowisku nie zobaczyliśmy również Aigarsa Skele. Podczas transmisji usłyszeliśmy, że jego przerwa spowodowana kontuzją może potrwać nawet miesiąc! To dodatkowe osłabienie rotacji Stali, która już ostatnio skurczyła się o Damiana Kuliga.

Ale mimo tak znaczących problemów, trener “Stalówki” miał do swojej dyspozycji znacznie dłuższą listę rezerwowych niż Mantas Cesnauskis. Czarni musieli sobie radzić tak naprawdę w siedmiu. Grali: Jankowski, Caffey, Sabeckis, Griciunas, Kohs, Wójcik i Teague. Trener Cesnauskis już przed rozpoczęciem spotkania wspomniał, że przygotowania do Pucharu Polski były mocno utrudnione, a jego drużyna nie mogła nawet trenować gry 5×5.

W pierwszej kwarcie wśród słupszczan mocno szwankowała obrona. A może to koszykarze Stali tak kapitalnie radzili sobie w ofensywie? Trójka za trójką! Łącznie aż 7 w wykonaniu ostrowian podczas pierwszej kwarty. Czarni szczególny kłopot mieli z zatrzymaniem Laurynasa Beliauskasa. Litwin raptem dwa tygodnie temu zadebiutował w barwach Stali, a już teraz wyrasta na… gwiazdę rozgrywek? Jego trzy ostatnie występy to kolejno: 25, 17 oraz 28 punktów. Podczas pierwszych sześciu minut piątkowego starcia był bezbłędny – 4/4 z gry, a w międzyczasie rozdawał jeszcze asysty.

Po drugiej stronie parkietu również dało się wyróżnić jednego Litwina. To Benas Griciunas, który początkowo łatwo kolekcjonował punkty z linii rzutów wolnych. Brakowało jednak trafień zza łuku – oczywiście nie w wykonaniu samego Griciunasa, ale całej słupskiej drużyny.

Co jeszcze w trakcie pierwszej połowy? Kolejne popisy Beliauskasa oraz Griciunasa. Warto też podkreślić, jak wśród ostrowian rozkładały się zdobycze punktowe. Nie licząc Krzysztofa Sulimy, jeszcze przed zmianą stron wszyscy zawodnicy mieli na swoim koncie przynajmniej jedno trafienie! Łącznie – 16 asyst Stali, która po 20 minutach wygrywała 52:42.

W przerwie trener Cesnauskis najwyraźniej zaproponował nowe, skuteczne rozwiązania. “Stalówka” już nie zdobywała punktów z taką łatwością jak dotychczas. Dość przełomowym momentem były dwie celne trójki Silinsa. Wtedy ostrowianie mieli już 13-puntkową przewagę. I choć szkoleniowiec Czarnych nie sięgnął po przerwę na żądanie, to jego zespół zaczął odrabiać straty. Na koniec trzeciej kwarty obie ekipy dzieliło już zaledwie jedno oczko!

Jak się okazało – dla słupszczan to był chyba najbardziej optymistyczny moment. Czarni próbowali doprowadzić do remisu, ale Stal ciągle była choć trochę na prowadzeniu. Na 100 sekund przed końcem ekipa Andrzeja Urbana wygrywała 85:80. Niedługo później Sabeckis stracił piłkę, a cała akcja okazała się mocno istotna. Stal ponownie odskoczyła i tak naprawdę przypieczętowała awans do półfinału. Już w sobotę zagra z Anwilem Włocławek.

Najlepszy zawodnik tego meczu? Laurynas Beliauskas z 28 oczkami na koncie. Na minus z kolei występ Nemanji Djurisicia, który trafił tylko 1 z 8 rzutów z gry. Po drugiej stronie – Benas Griciunas z double-double, ale także… Bartosz Jankowski! Polak “wykorzystał” skróconą rotację, wyszedł w pierwszej piątce i zdobył aż 21 punktów. Naprawdę dobry występ!

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami