
Wrocław! SportsMedic – przywracamy sprawność! >>
Odcinek siódmy zaczyna się od przypomnienia tragicznych wydarzeń związanych z zamordowaniem ojca Michaela Jordana. Staje się to jednym z powodów odejścia MJ-a z NBA, szukania odpoczynku i innej drogi – próbie zawodowej gry w baseball. Ambicja i chęci jednak nie wystarczyły. Choć Michael robił postępy, wielkiego sukcesu odnieść nie zdołał.
Spora część nowych epizodów związana jest z relacjami Michaela z pozostałymi członkami drużyny. Pokazuje, jak trudnym był człowiekiem w codziennych relacjach, jak jego chęć zwycięstwa niejednokrotnie była ekstremalnie ciężka do zniesienia dla innych zawodników. Doszło nawet do tego, że uderzył Steve’a Kerra.
Ciekawe jest jednak też to, że choć koledzy z drużyny potwierdzają, iż Jordan zachowywał się czasem jak dupek, to też zgodnie teraz przyznają mu rację – to była bezcenna rzecz dla drużyny i poprowadziła ich do kolejnych mistrzowskich tytułów. Z czasem nauczyli się też w tej specyficznej atmosferze pracować – czego przykładem (sympatyczny gość!) Scott Burrell, obiekt ciągłych złośliwości Michaela, znoszący to ze spokojem, a nawet z humorem.

Mamy też przypomnienie anegdoty związanej z zawodnikiem, który później przewinął się przez polską ligę. LaBradford Smith (grał w Mazowszance i Śląsku) po świetnym meczu i 37 punktach przeciwko Jordanowi, miał podobno ironicznie powiedzieć mu „dobry mecz Mike”. Wystarczyło do wywołania furii i rewanżu, w którym Jordan obiecał zdobyć takie 37 punktów już do przerwy. Zdobył 36…, ale pokazał Smithowi miejsce w szeregu.
Najnowsze odcinki są też mądrą nauką o wyciąganiu wniosków. Jordan – po porażce z Orlando Magic w 1995 roku – zyskał dodatkową motywację do jeszcze cięższej pracy. Nie zrobił nawet jednego dnia wakacji i trenował także w trakcie kręcenia filmu „Space Jam”. Pięknie się opłaciło – w następnych rozgrywkach Bulls pobili wszelkie rekordy, zostając najlepszą drużyną w historii NBA.
Za tydzień już ostatnie odcinki serialu, numer 9 i 10. Szkoda, że coś tak dobrego kończy się tak szybko!
RW
Raw and real.
— SportsCenter (@SportsCenter) May 11, 2020
MJ's first title without his dad by his side brought out every emotion. #TheLastDance pic.twitter.com/B1MuNT4OgA
.