Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Mimo porażek z WKK Wrocław oraz Czarnymi Słupsk w obozie Decki Pelplin nikt nie panikował. „Poza pierwszą kwartą meczu w Pelplinie nasza postawa może napawać optymizmem, bo drużyna gra fajną koszykówkę” – mówił przed meczem Bartosz Sarzało, trenera beniaminka Suzuki I Liga Mężczyzn. Sobotnie spotkanie z Elektrobud-Investment ZB Pruszków zdały się potwierdzić te słowa.
Inaczej niż w pierwszej kolejce zespół Decki świetnie rozpoczął spotkanie. Akcje pick’n’roll Dzierżak – Madray rozbijały defensywę pruszkowian. Gospodarze narzucili bardzo szybkie tempo, co było problemem przede wszystkim dla podkoszowych Elektrobud-Investment. W piątej minucie po rzucie Pawła Dzierżaka z półdystansu Decka wyszła na prowadzenie 13:4.
Wejście Januarego Sobczaka (dzisiaj rzucił 23 punkty) zmieniło oblicze spotkania. Paweł Dzierżak nie miał już tyle swobody, a w ataku świetnie obsługiwany Michał Kierlewicz (26 pkt.) co rusz „dziurawił” kosz broniony przez pelplinian. Ich przewaga malała z minuty na minutę, wreszcie po wejściu pod kosz wspomnianego Kierlewicza drużyna z Pruszkowa wyszła na prowadzenie 13:14. Do końca kwarty goście nie oddali już prowadzenia (19:23 po dziesięciu minutach).
Druga odsłona meczu była już bardzo wyrównanym pojedynkiem. Co prawda Decka nie potrafiła utrzymać wysokiego tempa z początku meczu, ale świetnie radziła sobie w „pomalowanym”. Nick Madray dominował atletyzmem nad swoimi przeciwnikami, ważną rolę odgrywał również doświadczony Marcin Dutkiewicz. Po drugiej stronie nie do zatrzymania był duet Sobczak – Kierlewicz. Jednak to Decka Pelplin schodziła do szatni na prowadzeniu (41-36).
.
Po zmianie stron podopieczni Bartosza Sarzały „wrzucili” piąty bieg. Zawodnicy z Pruszkowa popełniali proste straty oddając inicjatywę swoim przeciwnikom. Rzuty Dutkiewicza, szybkie kontry – dało to pelplinianom w pewnym momencie prowadzenie 53-45. Goście po raz kolejny wrócili do meczu, po raz kolejny dzięki Michałowi Kierlewiczowi. 22-letni obrońca wziął na swoje barki zdobywanie punktów: rzucał zza łuku, wchodził pod kosz. Po prostu był wszędzie.
Do czwartej kwarty Decka Pelplin przystąpiła z trzypunktowym prowadzeniem (60-57). Pruszkowianie szybko odrobili straty, grając bardzo cierpliwie. Nie potrafili jednak odskoczyć przeciwnikom i postawić kropki „nad i”. Wymiana ciosów trwała praktycznie do samego końca. Gdy jednak Janik na dziewięćdziesiąt sekund trafił za trzy, dając prowadzenie swojej drużynie 76:82 wydawało się, że gospodarze, wyraźnie zmęczeni, już nie znajdą odpowiedzi. Nic bardziej mylnego. Dutkiewicz z linii rzutów wolnych nie pomylił się, Sączewski dołożył kolejny punkt i zrobiło się gorąco!
Niesieni dopingiem gospodarze poszli za ciosem: Paweł Dzierżak przechwycił piłkę i ruszył na kosz. 81-82 a zegar wskazywał, że do końca meczu zostało tylko 50 sekund. Pruszkowianie mylili się z linii rzutów wolnych, szczęśliwie potrafili zebrać piłkę w ataku. Sobczak zachował zimną krew i było już 81-84.
Decka miała na rozegranie skutecznej akcji tylko 22 sekundy. Piłkę wziął Paweł Dzierżak, który chciał indywidualną szarżą pod kosz zmniejszyć straty. Udało się z nawiązką, bo był faulowany przez Janika. Dzierżak jednak nie trafił rzutu wolnego. 83-84 na 13 sekund do końca to w koszykówce dużo, bardzo dużo. Suliński oczywiście został faulowany przez zawodników Decki. Trafił tylko jeden z rzut. Tylko 7 sekund do końcowej syreny. Piłka znowu trafiła do Dzierżaka. Rozgrywający Decki popełnił jednak faul w ataku i tym samym goście wygrali ten zażarty pojedynek 85:83.
Daniel Szczypior
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>