Już dzień przed meczem na treningach widać było pełne skupienia i chęć skończenia serii w Teksasie. „Nie pozwolimy sobie na zdjęcie nogi z gazu” – zapewniał Sam Hauser. Luka Doncić i spółka mieli jednak zdecydowanie inne plany na ten wieczór. Deklarowali walkę do końca i tak też zrobili.
Gospodarze doskonale zdawali sobie sprawę z wagi tego meczu. Nie chcieli oglądać rywali świętujących mistrzostwo na ich parkiecie. Dlatego też od początku meczu byli dużo bardziej agresywni niż dwa dni wcześniej. Wywierali bardzo intensywną presję w obronie – szczególnie przed rzutami z dystansu. Byli również bardzo skuteczni w ataku. Słowa krytyki wziął sobie do serca zwłaszcza Luka Doncić, zdobywając aż 13 punktów w pierwszej części gry. Dokładnie z taką przewagą gospodarze zeszli na przerwę.
Drugą kwartę doskonale zaczął Dante Exum, który niemal od razu powiększył przewagę do rekordowych 17 punktów. Co ciekawe, drużyna z Bostonu przez długi czas grała systemem ultra small ball z Jasonem Tatumem na pozycji numer pięć. Pozwoliło to Mavs zdecydowanie zdominować zbiórki. Luka Doncić również nie miał zamiaru się zatrzymywać i w połowie kwarty gospodarze prowadzili już ponad 20 punktami. Ostatecznie do przerwy na tablicy świecił się wynik aż 61 – 35.
O drugiej połowie można powiedzieć tyle, że się odbyła. Dallas Mavericks dalej zdecydowanie dominowali, a zawodnicy z Bostonu jakby w ogóle nie wyszli na parkiet. Spowodowało to pierwszy w tej serii blowout 122-84. Zespół z Teksasu wyciągnął wnioski z poprzednich porażek i zagrał zdecydowanie bardziej skutecznie, zwłaszcza w obronie. Świadczy o tym bardzo słaba skuteczność gości w rzutach z dystansu jak i ogromna różnica w zbiórkach. Boston Celtics będą mieli kolejną szansę na zdobycie mistrzostwa już w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego.
Z Dallas,
Łukasz Grabowski