PRAISE THE WEAR

Tomasza Kujawy życie po życiu

Tomasza Kujawy życie po życiu

W 2010 roku na jego pożegnalny mecz z BC Grodno, po którym oficjalnie zakończył karierę, przyszło w Białymstoku ponad tysiąc osób. W sobotę 42-letni zawodnik rzucił 25 punktów w II lidze. I nie ma, że bolą plecy.

(fot. Żubry Białystok)
(fot. Żubry Białystok)

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >> 

Tomasz Kujawa to najstarszy gracz biegający w tym sezonie po parkietach lig centralnych – seniorską karierę zaczynał w 1992 roku w pierwszoligowym Instalu Białystok, a niebawem, 14 marca, czyli pod koniec obecnych rozgrywek, skończy 43 lata.

W sobotę jego Żubry Białystok wygrały 78:64 z Pro-Basketem w Kutnie, a on był najlepszym strzelcem spotkania – trafił 9 z 15 rzutów, w tym 6 z 11 trójek. Dołożył do tego 5 asyst.

Zrobiłem sobie ostatnio dwa mecze przerwy, bo od początku sezonu bolały mnie plecy. I to bardzo. Teraz bolą mniej, zacząłem coś trafiać. Wcześniej ta moja nieskuteczność brała się chyba z bólu, nie dawałem drużynie oddechu moimi rzutami. Teraz, jak trafiam, jak tworzymy większe zagrożenie na obwodzie, to podkoszowym gra się łatwiej, bo mają miejsce – mówi Kujawa.

On zaczął grać lepiej, Żubry zaczęły wygrywać. W pierwszych sześciu meczach Kujawa rzucał po 7,3 punktu, miał słabiutkie 11/54 za trzy, białostocczanie mieli 1-5. W połowie listopada zrobił sobie jednak krótki odpoczynek i od tamtej pory drużyna z nim na boisku wygrała 3 z 4 meczów. A Kujawa miał w nich średnio 15,5 punktu oraz 16/35 za trzy.

A przecież w 2010 roku zakończył karierę. – To prawda, jak rozpadł się pierwszoligowy zespół Żubrów, powiedziałem „Koniec”. Miałem pożegnalny mecz, gdy wspólnie z kolegami z całej kariery zagraliśmy w BC Grodno. Przyszło ponad tysiąc osób, było oficjalne zakończenie, a potem impreza.

Kujawa, który jest trenerem i prowadzi klasę koszykarską w gimnazjum sportowym nr 19 w Białymstoku oraz drużynę juniorów w Żubrach, przestał trenować. – Przez cztery lata przerwy tylko raz w tygodniu grałem sobie w amatorskiej lidze w Białymstoku. Ale potem namówił mnie do powrotu Jacek Zaniewski – Żubry chciały znów awansować do II ligi, ale potrzebowali doświadczonych graczy. No to wróciliśmy z Krzyśkiem Kalinowskim i Marcinem Monachem.

I teraz pytanie – skoro 42-letni gracz rzuca 25 punktów w II lidze, to świadczy to o jego klasie, czy niskim poziomie rozgrywek? – Wie pan, my z Krzyśkiem, który też ma 40 lat, naprawdę o siebie dbamy, pracujemy nad kondycją, doświadczenie mamy ogromne, ręka i rzut też zostają – nie jesteśmy panami z brzuszkami, potrafimy grać w koszykówkę.

Ale też poziom II ligi jest wyraźnie niższy niż kiedyś – dodaje Kujawa. – Większa ekstraklasa z zapotrzebowaniem na Polaków zabrała najlepszych z I ligi, więc poszli tam czołowi gracze z II. Na dodatek ta II liga jest wielka, są cztery grupy po kilkanaście drużyn, skądś zawodników trzeba brać.

Żubry z bilansem 5-7 są w tej chwili na granicy play-off w grupie B. Ale też jako jedyni w tym sezonie pokonali lidera KK Warszawa – w Białymstoku było 82:72, Kujawa zdobył 13 punktów. Co jest celem zespołu?

Ten sezon ma być dla nas przejściowy, chcemy się po prostu utrzymać, młodsi gracze mają nabrać trochę drugoligowego doświadczenia. Ale plany w Białymstoku są duże, ma powstać hala, miasto chce, by grały w niej przynajmniej pierwszoligowe drużyny.

Ile ja będę grał? Myślę, że to mój ostatni rok. Ale nie wiem, czy można się tego trzymać, przecież raz już zakończyłem karierę – śmieje się Kujawa.

ŁC

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami