O grze w PLK na przestrzeni lat, źródłach sukcesu w historycznym sezonie Rosy oraz planach na najbliższy sezon, być może również związanych z polską ligą – rozmowa z Toreyem Thomasem, amerykańskim rozgrywającym, byłym zawodnikiem Turowa i Rosy.

W tych butach Stephen Curry zadziwia NBA >>
Wojciech Wilkołek: Czy słyszałeś, że Twój były klub Turów Zgorzelec ogłosił upadłość?
Torey Thomas: Nie wiedziałem o upadku Turowa, to prawdziwa tragedia. W polskiej koszykówce Turów jest topowym klubem o świetnej historii. Jestem smutny, że Turów zniknął z parkietów PLK. Faktycznie słyszałem, że w ostatnich latach mieli problemy z pieniędzmi.
Sezon, który rozegrałeś dla Turowa był Twoim najlepszym w karierze? Zostałeś MVP ligi, a Turów grał, jak równy z równym przeciwko Prokomowi, który wówczas grał w Eurolidze i miał w składzie byłych zawodników NBA – Qyntela Woodsa i Daniela Ewinga.
Rozgrywki 2010/2011 pozwoliły postawić mnie na mapie mocnych europejskich lig. W tym sezonie grałem na wysokim poziomie i pomogłem mojej drużynie zagrać równorzędny finał z potęgą, jaką wówczas był Prokom. Bardzo szczególny sezon dla mnie, połączony ze świetnym kontaktem z polskimi fanami w całym kraju. Nigdy tego nie zapomnę.
Jesteś bliskim znajomym rozgrywającego Tony’ego Taylora, który rozegrał dwa sezony w barwach Turowa w latach 2013-2015. Polecałeś mu Turów, czy to był zupełny przypadek?
Jesteśmy bardzo dobrymi kolegami z Tonym. Rozmawialiśmy ze sobą przed transferem do Zgorzelca, kiedy go zaproponowano do tej drużyny – polecałem mu ten wybór. Turów miał zawsze nosa do dobrych graczy zagranicznych i tutaj nie było inaczej.
Grałeś w PLK w sezonie 2010/11, a potem 2015/16. Co myślisz o poziomie gry, kiedy był wyższy?
Świetne pytanie. W moim pierwszym sezonie Prokom grał w Eurolidze, ale gdy wróciłem po kilku latach, to wówczas Stelmet występował w Eurolidze. Poziom był wysoki w 2011, ale w 2016 liga była według mnie na podobnym poziomie – nie widziałem różnic. W obu sezonach moje drużyny nie były stawiane w roli faworyta, ale walczyliśmy do końca o mistrzostwo.
Co było kluczowe dla sukcesu Rosy Radom i wicemistrzostwa Polski? Nikt się tego nie spodziewał, a Rosa rozegrała swój najlepszy sezon w historii.
Do sukcesu prowadziło nas to, że cały sezon rozegraliśmy w jednym składzie bez korekt w składzie. W każdym meczu wierzyliśmy w zwycięstwo. Prezes klubu bardzo nas wspierał. Mieliśmy świetnych weteranów w postaci Kima Adamsa oraz Roberta Witki, wspartych młodymi graczami – CJ Harrisem, Soko (Michał Sokołowski), Danielem Szymkiewiczem, Damianem Jeszke oraz Igorem Zajcewem. Wszyscy się polubiliśmy i stworzyliśmy drużynę, w której każdy za każdego walczył. Zdecydowanie najlepszy sezon w historii Rosy, wygraliśmy także Puchar Polski.
Otrzymałeś ofertę z Rosy po tych udanych rozgrywkach dla drużyny?
Miałem mieć ofertę, prezes chciał mnie na następne rozgrywki, ale trener chyba chciał innego zawodnika i nie otrzymałem ostatecznie tej oferty.
Było słychać opinie, że Wojciech Kamiński uważał, iż nie łamiesz pierwszej linii obrony i nie mijasz przeciwników.
To zabawne, jeśli tak uważał. Byłem liderem zespołu i pomogłem wygrać Puchar Polski oraz dotrzeć do finałów. Drużynie, która nie przekroczyła wcześniej szóstego miejsca… Zastanawiam się więc, czy złamanie pierwszej linii obrony jest ważniejsze niż wygrana?
Wyprowadzam kolegów z drużyny na wolne pozycje i gram bardzo dobrą obronę, zbieram, asystuję, rzucam punkty i to prowadzi do wygranych. Jestem skoncentrowany tylko na wygrywaniu. Moi koledzy z drużyny lubią mnie i to jest ważne. Nie powiem nic negatywnego na temat trenera Kamińskiego, ale akurat to była zła decyzja z jego strony.
Koszykówka się mocno zmienia w ostatnich latach, idąc w kierunku coraz częstszych rzutów za 3 punkty. Grając dla Rosy w rozgrywkach PLK oddałeś 303 rzutów za trzy i 138 za dwa. Nie oddawałeś praktycznie prób z półdystansu. Atakowałeś kosz lub rzucałeś za trzy.
Atakuję obręcz i zazwyczaj napotykam kolejnego obrońcę, więc oddaję piłkę koledze na wolnej pozycji, a jeśli nie, kończę rzutem z bliska. Wypracowałem dobry rzut trzypunktowy, więc używam go często na swoją korzyść. Półdystans to to już ginąca sztuka w koszykówce. Pamiętam o tym w trakcie gry.
Robert Witka zakończył po obecnych rozgrywkach karierę i został nowy trenerem Rosy Radom.
Spodziewałem się tego, że może zostać trenerem. Był dobrym kolegą w drużynie, świetną osobą prywatnie, z dużą wiedzą o koszykówce. Wiem, że miał dobry kontakt z prezesem Rosy i to dobra wiadomość, że dano mu szansę jako trenerowi.
Co się działo z Toreyem Thomasem po opuszczeniu Rosy?
Po Rosie grałem w drużynie MZT Skopje, która grała w rozgrywkach EuroCup. Wygraliśmy Superpuchar Macedonii, a ja byłem MVP meczu, ale przegraliśmy pierwsze dwa mecze w lidze ABA z Partizanem Belgrad i Crvena Zvezdą. Włodarze szybko chcieli dokonać zmian, więc wspólnie doszliśmy do rozwiązania umowy i przeniosłem się grać dla AEK Larnaki.
AEK to zespół z niesamowitej wyspy, jaką jest Cypr. Wygraliśmy Superpuchar i Puchar Cypru, ale przegraliśmy finały. Graliśmy również w rozgrywkach FIBA Europe Cup, ale bez powodzenia. Moim kolegą z drużyny był Primoż Brezec, który rozegrał wiele sezonów w NBA.
A ostatnie rozgrywki?
W następnym sezonie podpisałem umowę z francuskim ADA Blois w drugiej lidze. Miałem kontrakt z automatyczną opcją przedłużenia, jeśli awansujemy. Wygraliśmy rozgrywki Pro B, ale drużyna nie została przyjęta do wyższej klasy rozgrywkowej, bo stwierdzono, że nie mamy młodzieżowej drużyny. Cóż, przez to obecnie jestem zawodnikiem bez klubu.
Na portalu SportoweFakty mogliśmy niedawno przeczytać, że byłeś bliski podpisania umowy z Treflem Sopot.
Rozmawiałem z trenerem Klozińskim, który wydaje się być sensownym gościem. Bardzo lubię Sopot jako miejscowość. Jednak nie jestem pewny, czy mogliby zaoferować mi kontrakt, jakiego chciałbym. Rozmawiałem również z moim byłym trenerem z Turowa Zgorzelec – Jackiem Winnickim, który obecnie prowadzi MKS Dąbrowa Górnicza. Jest zainteresowany moimi usługami i muszę podjąć decyzję.
Działasz bez agencji sportowej oraz agenta. To rzadkość wśród koszykarzy. Jakie są plusy i minusy tego?
Tak, nie mam podpisanej żadnej umowy z agentem. Zaletą jest to, że mogę podpisać umowę i nie martwić się o to, że agent nie pracuje i rujnuje mój wysiłek. Wadą jest to, że czasem różne osoby używają twojego imienia i nazwiska, polecając ciebie do drużyny, gdzie sam nic o tym w ogóle nie wiesz. Potem ja nie jestem tym zainteresowany, a zespoły się wściekają.
Większość agencji chce podpisać kontrakt, ale potem za dużo nie robią. Dla mnie agencje sportowe są dobre przy rozpoczynaniu kariery, kiedy wprowadzają cię na rynek.
Na tle innych zawodników wyróżniasz się projektem GoTorey. Mało koszykarzy prowadzi własną stronę czy projektuje koszulki ze swoim logo.
GoTorey powstał w Polsce podczas pierwszego sezonu w Turowie w kooperacji z Dariuszem Ejkiewiczem. Kilka razy skontaktował się ze mną przez Skype, mówiąc mi, że zajmuje się projektowaniem i stronami internetowymi. Pokazał mi trochę swoich prac i powiedział, że śledzi moje postępy w PLK. Zdecydowanie chciałem, aby strona internetowa łączyła moją rodzinę i przyjaciół, aby mogli zobaczyć moje podróże po całej Europie.
To było jeszcze w momencie, kiedy social media raczkowało. Opracowaliśmy koszulki i całą kampanię GoTorey na Twitterze. Darek przekonał mnie, aby wejść na Twitter i nawiązać kontakt z moimi fanami. Wszystko działało świetnie. Dariusz otrzymuje wszystkie moje informacje od każdego zespołu, w którym gram i opisuje je na stronie. Jestem bardzo wdzięczny, że odpowiedziałem na jego wiadomości na Skype i mogłem nawiązać prawdziwą przyjaźń z Dariuszem. Byłem nawet na jego weselu pod Gdańskiem.
Rozmawiał Wojciech Wilkołek
W tych butach Stephen Curry zadziwia NBA >>