Superbet – najlepsze kursy na NBA. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Od początku meczu było widać, że Trefl ma pomysł na powalczenie ze Śląskiem. Konsekwentne atakowanie strefy podkoszowej dawało kolejne punkty Dominikowi Olejniczakowi i Nuniemu Omotowi. Mocna presja obrońców przeciwko Strahinji Jovanoviciowi skutecznie ograniczała zaś atak Śląska.
Trefl wygrał pierwszą kwartę wyraźnie 25:18, aby po chwili zupełnie zgasnąć. Sprawy w swoje ręce wziął za to Ben McCauley, który zaliczył kilkuminutowy recital, prezentując swój nietuzinkowy talent w ataku. Amerykanin, choć wciąż daleki od formy fizycznej, niemal w pojedynkę (przy wsparciu obrony Ivana Ramljaka) wyprowadził gospodarzy na chwilowe prowadzenie.
Do przerwy Trefl, prowadził minimalnie 40:36.
W trzecie kwarcie znów zmiana ról – efektowny „run” punktowy zaliczył znów Śląsk, ale tym razem swoje 5 minut miał Kyle Gibson (19 pkt. w meczu), a obroną w końcu poprawił cały zespół z Wrocławia.
I raz jeszcze prowadzenie gospodarzy trwało tylko chwilę, ponieważ Trefl odpowiedział m.in. serią 3 celnych rzutów z dystansu – trafiał Łukasz Kolenda, na chwilę obudził się Karol Gruszecki, Nuni Omot, choć chaotyczny, też przydawał się w ataku.
Łukasza Kolendę wypada pochwalić za cały mecz – w poprzedniej kolejce z Zastalem, teraz ze Śląskiem, czyli 2 najlepszymi zespołami ligi, pokazał swoją najlepszą grę w sezonie. W sobotę zdobył 21 punktów i miał 5 asyst, wytrzymywał presję w ważnych momentach.
W trakcie meczu Trefl kilkukrotnie trwonił przewagę w łatwy sposób, był też bliski katastrofy w ostatniej minucie. Mając 6 punktów przewagi na 21 sekund przed końcem, zdołał jakimś cudem dopuścić jeszcze do dwóch rzutów Śląska na dogrywkę. Tym razem jednak sopocianom się upiekło. Po cennej wygranej we Wrocławiu pozostają w grze o pierwszą czwórkę przed playoff.
TS
Superbet – najlepsze kursy na NBA. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>