
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Kto wie, ile punktów rzuciłaby Astoria w pierwszej kwarcie, gdyby nie słaba skuteczność w pierwszych akcjach. Po 5 minutach miała ich na koncie ledwie 5, skończyło się na “tylko” 26 pkt – niemoc rzutową przełamał Kris Clyburn, w ataku szalał Mateusz Zębski (19 pkt).
Po drugiej stronie nie do zatrzymania przez obrońców gości był Nana Foulland (20 pkt, 14 zb.), który kilkukrotnie nie tylko kończył akcję wsadem po dograniach kolegów, ale i dobijał bezpośrednio z powietrza ich niecelne rzuty (wideo poniżej).
W końcówce drugiej kwarty Trefl zagrał obniżonym składem (Roberson jako silny skrzydłowy) i zaczął lepiej bronić, dzięki czemu odrobił straty i na przerwę schodził z dwupunktowym prowadzeniem (43:41), a gdyby nie problem Carlosa Medlocka z kontrolowaniem podań (6 strat).
Druga połowa zaczęła się od pojedynku strzeleckiego Michała Kolendy z Mateuszem Zębskim (m.in. po dwie celne trójki). Mimo niewielkiego dorobku punktowego nieźle grał także młodszy z braci Kolendów, który momentami na rozegraniu wyglądał nawet lepiej od Medlocka, a w 4. kwarcie także i on dorzucił 2 bardzo ważne trójki.
Gdy gracze Astorii zaliczyli kilka dość bolesnych pudeł spod kosza, sopocianie zbudowali kilkupunktową przewagę. Trener Artur Gronek zrezygnował w pewnym momencie z, mało dziś przydatnego, Adama Kempa i chyba trochę za długo trzymał na ławce Zębskiego – ich ofensywa stanęła.
Ledwie 27% za 3 (0/6 Michała Nowakowskiego!) to było dużo za mało, aby dogonić niegrającego może świetnie, ale pilnującego przewagi zespołu z Sopotu. W czwartej kwarcie – mimo usilnych prób AJ Waltona i Clyburna – strat nie udało się odrobić. Zasłużone zwycięstwo Trefla!
Michał Świderski, Sopot
.