Piątkowy wieczór nie był zbyt piękny dla kibiców z Włocławka. Ich ulubieńcy niespodziewanie przegrali z Sokołem Łańcut. I to dość wyraźnie, bo 11 punktami, choć w pewnym momencie obie ekipy dzieliły nawet 24 oczka.
– Dziękujemy naszym kibicom za to, że przyszli na mecz i wspierali nas. Byliśmy doskonale przygotowani przez sztab trenerski, ale nie wykonywaliśmy tych założeń, które ustaliliśmy przed meczem. Daliśmy narzucić rytm zespołowi z Łańcuta. Goniliśmy w końcówce, nie starczyło sił i przegraliśmy to spotkanie – tymi słowami rozpoczął konferencję prasową Maciej Bojanowski, zawodnik Anwilu.
Chwilę później koszykarz opuścił salę, a głos zabrał szkoleniowiec drużyny, Przemysław Frasunkiewicz. – Zagraliśmy bardzo źle, bardzo ospale. Nie potrafiliśmy wygrać żadnego pojedynku jeden na jeden. W naszej drużynie jest dwóch graczy, którzy potrafią ustać grę jeden na jeden. Reszta była wolna, miała opóźnioną reakcję. Nie wiem, czy to zmęczenie, czy stres przed tym, że przegramy kolejny mecz. Wyglądaliśmy dzisiaj bardzo słabo – mówił poirytowany trener.
– Z tego miejsca chciałbym przeprosić kibiców za taką fatalną postawę. Nic nie ujmuję Sokołowi, który zagrał bardzo dobre zawody, ale my wyglądaliśmy bardzo słabo, nie tylko na ich tle. Nie dziwię, że w naszą stronę padały gwizdy. To chyba najgorszy moment odkąd tu jestem. Nie liczę tej końcówki sezonu, gdy zespół był rozbity. Nie możemy się ruszyć – dodał po chwili.
Obecnie Anwil z bilansem 8-9 zajmuje szóste miejsce w Energa Basket Lidze. Już za tydzień zagra we Wrocławiu ze Śląskiem, a wcześniej (tj. w środę) zmierzy się z Keravnosem w ramach FIBA Europe Cup.