Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Najpierw Detroit Pistons sprowadzili do składu mnóstwo środkowych, odpuszczając jednocześnie sobie Christiana Wooda, który był jednym z niewielu jasnych punktów poprzedniego sezonu. Potem podpisali 3-letni kontrakt z Deividasem Sirvydisem z Litwy, który nie jest jeszcze gotów na grę w NBA. Teraz natomiast dali szansę LiAngelo Ballowi, proponując mu niegwarantowaną umowę na czas obozu treningowego.
LiAngelo Ball to najmniej utalentowany z trzech braci – poprzedni sezon spędził w G-League w barwach Oklahoma City Blue, choć ani razu nie zdołał wybiec na parkiet. Wcześniej grał zawodowo na Litwie oraz w lidze stworzonej przez LaVara Balla, choć przez kontuzję kostki stracił początek sezonu 2019/20. Przez bardzo długi czas 22-latek mógł więc tylko trenować.
Tym bardziej dziwi decyzja Pistons, aby dać mu szansę. Umowa jest niegwarantowana, dlatego Tłoki w teorii nic nie ryzykują, natomiast trudno spodziewać się, by LiAngelo był w stanie przebić się do składu. Dużo bardziej prawdopodobne jest to, że zostanie jednym z dwóch graczy Pistons na umowach typu two-way, co umożliwi mu występ w maksymalnie 50 meczach przyszłego sezonu.
Tłoki jako drużyna będącą w dużej przebudowie podejmują ostatnio sporo dziwnych decyzji, ale być może w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Klub z Detroit od lat ma problemy z wygrywaniem, a w fazie play-off meldował się tylko dwukrotnie na przestrzeni ostatnich 11 lat. Pytanie tylko, czy takie ruchy mają pomóc wyjść z marazmu, czy też zakopią Pistons jeszcze mocniej.
Dla samego LiAngelo jest to jednak wielka szansa na sukces, a najbardziej zadowolony z takiego obrotu spraw może być chyba wspomniany LaVar Ball. Co by o nim nie mówić, wszyscy trzej jego synowie dotarli do NBA (Lonzo jako pierwszy w 2018 roku, LaMelo w tegorocznym drafcie i LiAngelo teraz), a to wielka jego zasługa i ogromny sukces osobisty.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>