fot. Rafał Jakubowicz / Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski
Ostrowianie w końcu mogą się prezentować niemal w pełnym składzie. Dziś na parkiecie zabrakło tylko (?) Michała Chylińskiego. Przegrana na start sezonu z Dzikami Warszawa mogła nieco niepokoić kibiców Stali, ale największe czarne chmury już chyba przeszły bokiem. Pewne zwycięstwa nad Arką i Legią dodały optymizmu, że ta drużyna może być w czołówce Orlen Basket Ligi.
W niedzielny wieczór – starcie w Toruniu z Twardymi Piernikami, które na początku sezonu pozytywnie zaskakują. Co rusz wymieniało się je w gronie kandydatów do spadku i zespołów o najmniejszym potencjale. Tymczasem torunianie mają już trzy zwycięstwa na koncie! Choćby z tego powodu wypadało ich nie lekceważyć.
Pierwsza kwarta meczu i już problemy gospodarzy, szczególnie te ofensywne. Torunianie potrafili zatrzymać się z trafieniami nawet na kilka minut! To zdecydowanie im nie ułatwiało gry. Po krótkiej przerwie zdołali jednak złapać rytm. Wtedy jednak, mimo trafień, trzeba było gonić, bo strata wynosiła nawet i 12 punktów.
Wydaje się, że takim naprawdę ostatnim momentem, gdy torunianie mogli wierzyć w ewentualne zwycięstwo, była celna trójka Trey’a Diggsa na osiem minut przed końcem meczu. Potrójna zmiana miała coś wyraźnie zmienić w grze Twardych Pierników. Dopowiadamy – nie zmieniła. Znów pojawił się kłopot ze zdobywaniem punktów, co wykorzystali rywale z Ostrowa Wielkopolskiego. Kolejne minuty to fragment 17:3 dla drużyny Andrzeja Urbana! Ostatecznie “Stalówka” wygrała w Toruniu 76:57.
Szczególnie dobry występ zaliczył duet podkoszowych – Nemanja Djurisić & Damian Kulig. Panowie łącznie zdobyli 34 punkty. Z kolei wśród Twardych Pierników tylko dwóch zawodników zakończyło spotkanie z dwucyfrowym dorobkiem – to Arik Smith i Goran Filipović.