Wyraźna przewaga pod koszem i kiepska obrona gości z Torunia dały PGE Turowowi zasłużoną wygraną 97:88 z Polski Cukrem. Playoff w Zgorzelcu są wciąż realne.
Buty Kevina Duranta – świetne modele, atrakcyjne ceny >>
Turów często jest krytykowany za styl i jakość gry, a jednocześnie potrafi zaskoczyć, jak niewiele drużyn w PLK. Tym razem zadziwiająco dobrze i skutecznie zagrali jego podkoszowi, co pozwoliło pokonać wyżej notowanego rywala.
Brad Waldow trafił 7/9 rzutów z gry i miał aż 15 zbiórek. Do tego Karolis Petrukonis, czasem nieco nawet wyśmiewany, w 10 minut zdobył 11 punktów, trafiając wszystkie 5 prób. A przecież Cheikh Mbodj czy Krzysztof Sulima nie są wcale zazwyczaj łatwymi rywalami.
Mecz był długo wyrównany, Turów zdołał zbudować przewagę w 3. kwarcie i utrzymać ją w ostatniej, m.in. dzięki dobrym akcjom Camerona Ayersa, który w ostatniej części zdobył 8 ważnych punktów. Przydał się też wyrównany skład – każdy z 9 graczy gospodarzy wniósł coś wartościowego do gry.
Nie mogą tego powiedzieć w Toruniu, część graczy „Pierników” była wyraźnie bez formy. Także tych istotnych – Karol Gruszecki trafił tylko 1-5 z gry, Łukasz Wiśniewski miał 4-11. Kompletnie nieudane wejście zaliczył Sulima. Dobrze zagrał Glenn Cosey, a Aaron Cel po świetnej pierwszej połowie (14 pkt., 7 zbiórek), w drugiej był już mało widoczny.
Aż 97 straconych punktów, nawet wyjeździe, to sygnał ostrzegawczy dla Polskiego Cukru, chcącego przecież walczyć o medale. Turów ma po tej wygranej bilans 13-10 i twardo trzyma się miejsca w czołowej ósemce.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
Buty Kevina Duranta – świetne modele, atrakcyjne ceny >>