Nie chodzi tylko o to, że sopocianie wygrywają mecze – ekipę Marcina Klozińskiego, z jej ofensywnym basketem, po prostu dobrze się ogląda.

PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>
Gdyby nie wyniki – bilans 4-2, efektowne zwycięstwo w Radomiu – pewnie byśmy o Treflu teraz nie pisali. Ale pisząc wcale nie na wynikach chcemy się koncentrować, tylko na przyjemności patrzenia. Bo praktycznie w każdym zakamarku zespołu dzieje się coś ciekawego.
Filip Dylewicz postanowił zostać prawdziwym zawodowym koszykarzem i szaleje: w ostatnich dwóch meczach zdobył 50 punktów, trafił 18 z 26 rzutów, w tym doskonałe 11/15 z gry. Dodajcie do tego firmowy uśmiech i macie gwiazdę. Że 37-letnią? No, ciekawe, czy Turów, były klub „Dyla”, zatrzyma go w najbliższym meczu.
Obcokrajowcy robią swoje – Nikola Marković, nawet jak trochę kręci nosem na eksponowanego Dylewicza, notuje po 12,0 punktu, 7,0 zbiórki, 3,3 asysty i 1,5 przechwytu. Brandon Brown do 13,5 punktu dodaje po 5,5 asysty i wcale nie forsuje swojej gry, tak jak można byłoby się tego obawiać. Steve Zack robi to, co powinien robić środkowy – kończy akcje trafiając 59 proc. z gry, do 9,7 punktu dokłada 6,7 zbiórki.
Dalej też jest ciekawie. Chcecie twardziela, człowieka od zadań specjalnych? Artur Mielczarek zaprasza, razem ze swoimi 46 proc. za trzy. Chcecie polskiego strzelca? Jakub Karolak rzuci trójkę sprzed nosa, ale i załaduje wsad z plecaka.
Chcecie wreszcie młodszych Polaków? Chcecie, wiadomo, jakie mamy pod tym względem ciśnienie. Oni też są, bracia Kolendowie – 20-letni Michał już trzy razy zdobył 10 lub więcej punktów, 18-letni Łukasz, jak już wchodzi na pojedyncze minuty, też się nie cacka, tylko strzela. Patrzysz na mecz Trefla i na nich czekasz. A oni grają.
Ci, którzy lubią polskie paszporty, będą też zadowoleni zerkając na ławkę – drużyną kieruje Marcin Kloziński, a pomaga mu Krzysztof Roszyk. Hasło „młodzi polscy trenerzy” obowiązuje, jak najbardziej.
I nawet na kapitana Marcina Stefańskiego można czekać – może trafi jakiś rzut wolny? Świadomie czy nie – Trefl ułożył sobie taki zespół, w którym zawsze znajdzie się jakaś fajna historyjka.
Do tego Trefl gra ofensywnie – w Radomiu rzucił 93 punkty, z Miastem Szkła 98, wcześniej było 85 z Dąbrową Górniczą oraz 94 w Starogardzie. Jak włączasz mecz sopocian, to możesz być pewny, że obejrzysz fajny basket. Pewnie, momentami zbyt beztroski i z dziurami w obronie, ale czasem lepiej obejrzeć mecz z wynikiem 95:85 niż 75:65.
Owszem, Trefl zaliczył wpadkę w Koszalinie i oczywiście nie zalicza się jeszcze do grona faworytów. Ma trzeci ORtg w lidze (116,4 punktu na 100 posiadań), ale dopiero dziewiąty DRtg (109,7) – pod względem obrony jest poza play-off, a im dalej w sezon, tym defensywa ważniejsza. Możliwe, że Trefl do końca sezonu będzie musiał walczyć o miejsce w ósemce.
Ale póki co, z bilansem 4-2 i uśmiechniętym Dylewiczem, Trefl wygląda dobrze. I aż chce się czekać na więcej.
ŁC
PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>