Ani jeden z nowych zawodników w składzie mistrza Polski jak dotąd nie wypalił. Zatrudniony na dwa sezonu czarnogórski podkoszowy ma szanse być pierwszym udanym zakupem.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Stelmet Zielona Góra to kadrowo najsilniejsza drużyna w kraju, ale łącząc grę na dwóch frontach nie zachwyca na żadnym z nich. W Lidze Mistrzów ma bilans 2-3, natomiast w PLK 5-3, choć wcale nie miał trudnego terminarza, a mecze z najpoważniejszymi kontrkandydatami do czołówki dopiero przed nim.
W dotychczasowych spotkaniach najlepiej wypadali zawodnicy, których znamy z poprzednich sezonów. W dobrej formie są Przemysław Zamojski i Nemanja Djurisić, a na swoim solidnym poziomie grają Łukasz Koszarek i Adam Hrycaniuk. Nie zmienił się (tu z dopiskiem „niestety”) Karol Gruszecki.
A nowi gracze?
Igor Zajcew – „świetne warunki, wszechstronność, jak na wysokiego, dobry sezon w Rosie”, a co w Stelmecie? Marne statystyki (5,1 pkt., 30 proc. skuteczności za 3 pkt., 2,4 zb.) i jakaś taka ogólna niezgrabność. A to piłki nie złapie, a to kroki zrobi… Daje drużynie połowę tego, co dawał w Radomiu.
Thomas Kelati – „była gwiazda ligi, kluczowy reprezentant, gracz czołowych klubów w Europie”. Mijają kolejne tygodnie, a kibice wciąż czekają, że może jeszcze się przebudzi. W PLK średnio zdobywa 5,3 pkt., trafia zaledwie 37 proc. rzutów z gry i nie zaliczył jeszcze ani jednego meczu na poziomie, który pamiętamy z dawnych czasów.
Julian Vaughn – czy ktoś, kto ma być podkoszowym walczakiem, może zamykać się w sobie po kilku nieudanych akcjach? Jak na PLK doskonałe warunki fizyczne, a przyzwoita gra co najwyżej w co drugim spotkaniu. Średnio 4,1 zbiórki i 0,6 bloku dla pierwszego środkowego? Bieda…
Armani Moore – wciąż najbardziej w oko wpada jego nietypowo imię. Solidne uzupełnienie składu, zawsze podrzuci kilka punktów (średnio 7 na mecz), ale raczej nie można mówić, że robi już różnicę. No, ale akurat jego przynajmniej można go traktować jako inwestycję w przyszłość.
James Florence – typowany na superstrzelca, w PLK zdobywa 8,6 pkt., ale trafia 26 proc. rzutów za trzy. Świetnie zagrał jedynie w Superpucharze, można odnieść wrażenie, że zdecydowanie bardziej przykłada się do występów w Lidze Mistrzów, choć i tam notuje fatalne 3,6 straty na mecz. O obronę nie pytajcie.
Vladimir Dragicević może być pierwszym udanym transferem, ale może też będzie impulsem, mobilizującym pozostałych graczy. To doświadczony środkowy z bałkańskiej szkoły, któremu zawsze dobrze się grało dwójkowe akcje z Koszarkiem.
Dwuletni kontrakt sugeruje też, że Stelmet niekoniecznie myśli o związaniu się z Vaughnem czy Zajcewem na kolejne sezony. Także w klubie z Zielonej Góry zaczynają już widzieć, że przynajmniej część transferów to niewypały.
TS