REDAKCJA

Vucić show! Twarde Pierniki (w końcu) zwycięskie

Vucić show! Twarde Pierniki (w końcu) zwycięskie

Od "A" do "Z" pełna kontrola spotkania przez Twarde Pierniki. Zryw Arki w czwartej kwarcie był zbyt późny, finalnie torunianie, przekraczając trzeci raz setkę, wygrali 101:86. Obiecujący debiut Jamesa Washingtona, świetny występ Mate Vucicia.

fot. Andrzej Romański/plk.pl

Twarde Pierniki z last minute transferem w postaci Jamesa Washingtona, z pięcioma porażkami z rzędu, z pewnością chciały w końcu ponownie poczuć smak zwycięstwa. Tym razem po serii spotkań z czołowymi zespołami ligi mieli ku temu okazję, do Torunia przyjechała Arka Gdynia. Ekipa Wojciecha Bychawskiego w ostatnich tygodniach znacząco poprawiła swoją grę, napsuła krwi tym najlepszym – pokonała Stal i Legię, była bliska pokonania lidera tabeli z Włocławka. Ten mecz dla torunian jest swego rodzaju ostatnim dzwonkiem w kierunku play-offów, zaś gdynianie dzięki wygranej mogliby zbudować bezpieczną przewagę przed ostatnim Sokołem Łańcut. 

Dużo bardziej zmotywowani na starcie byli gospodarze, z pełną premedytacją wykorzystywali problemy w defensywie rywali – po trzech minutach mieli już na koncie 11 punktów i 100 proc. skuteczność z gry, jak i na linii rzutów wolnych. Chwilę później przewaga torunian była już dwucyfrowa (15:4), w szeregach Arki panował kompletny brak pomysłu w ofensywie, a w efekcie sporo niecelnych rzutów. Dopiero po ponad pięciu minutach pierwszy zawodnik Twardych Pierników nie trafił do kosza, a dominacja miejscowych z czasem jedynie rosła – po siedmiu minutach zaliczka wynosiła już 17 “oczek” (25:8). 

Falstart ekipy Wojciecha Bychawskiego szybko poszedł w zapomnienie, jeszcze w pierwszej kwarcie poprawili swoją sytuację. Krok po kroku zaczęli łapać rytm, rezerwowi zaliczyli dobre wejście w mecz i momentalnie odrobili część strat dzięki serii 10:3. Spotkanie stało się spokojniejsze, bez zrywów, gdzie ekipa Srdjana Suboticia kontrolowała tempo meczu i w dalszym ciągu utrzymywała dwucyfrową zaliczkę. Swój moment dziś miał nawet Bartosz Diduszko, dla którego ten sezon indywidualnie nie jest zbyt udany – trafił dwie “trójki” z rzędu, a jego drużyna znów odskoczyła na 17 punktów. 

Od samego początku Twardym Piernikom perfekcyjnie ułożył się ten mecz – trafiali na wysokiej skuteczności, Mate Vucić zdeklasował swoich przeciwników w strefie podkoszowej, a goście mimo chwilowego olśnienia dalej byli zakłopotani i nie wiedzieli, co ze sobą począć na parkiecie. To napędzało ofensywę gospodarzy, którzy dość szybko przebili barierę 50 zdobytych punktów i nie dawali ani chwili wytchnienia dążącej do odwrócenia losów meczu Arce. Tuż przed zejściem do szatni wkradł się chaos w ekipie z Torunia, kilka niecelnych rzutów, tyle że przyjezdni w żaden sposób z tej okazji nie skorzystali, będąc dalej pogrążonymi w sporych stratach do rywali. 

Do przerwy dwaj podkoszowi z Torunia już byli bliscy double-double: Aljaz Kunc miał 10 punktów i 8 zbiórek (w całym meczu miał 16/9), z kolei Mate Vucić po cichu zmierzał nawet… po triple-double (11 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst). Finalnie ta sztuka mu się nie udała, choć i tak skończył mecz z imponującą linijką: 22/13/6. Dobry debiut zaliczył James Washington. Co prawda w statystykach znacząco się nie wyróżnił (9 punktów i 6 asyst), lecz dał dobrą zmianę i dawał z siebie maksimum. Przede wszystkim także jakkolwiek załatał dziurę po Goranie Filipoviciu i poszerzył rotację.

Z dużą dozą energii “Arkowcy” wyszli na drugą połowę, gospodarze nie odstawali i równie skutecznie odpowiadali. Dość szybko iskra nadziei w szeregach gości zgasła, gdy torunianie zdołali objąć wówczas najwyższe prowadzenie w meczu (63:43) – na nowo próbował rozpalić ją Adrian Bogucki, który w defensywie zdołał ustać w pojedynku z Chorwatem i zdobył 6 “oczek” z rzędu dla swojego zespołu. Sam, w pojedynkę, ciężko cokolwiek wskórać nawet w starciu z szukającą swojej tożsamości drużynie z Grodu Kopernika. 

Przez ani chwilę nie dali się złamać, co więcej, sinusoida przewagi przez długi fragment meczu – od początku drugiej kwarty do końcówki trzeciej – opiewała od 15 do 20 punktów. Obraz gry w żadnym stopniu się zmienił, gospodarze z każdą minutą powiększali swoją zaliczkę. Co prawda, nie będąc przesądnym, Arka nie miała za sobą nawet pół argumentu w tym meczu, a przed zakończeniem trzeciej odsłony trzema “trójkami” prawdopodobnie już wbili gwoździe do trumny drużyny z Gdyni. 

Czwarta kwarta była wręcz formalnością. Twarde Pierniki z 27 “oczkami” na plusie (82:55) z pewnością chciały sprawić swoim kibicom jeszcze więcej powodów do szczęścia po gorszym okresie, dążąc do przekroczenia trzycyfrowej zdobyczy punktowej. Czuć było jednak spore rozluźnienie u gospodarzy, które zachęciło koszykarzy Arki do odrabiania strat. Czwartą kwartę rozpoczęli serią 12:0 (!), na 6 minut przed końcową syreną przegrywali już (tylko) 15 “oczkami” – a Arena Toruń w tym roku lubi stwarzać przestrzeń dla cudów!

Dopiero po pięciu minutach gospodarze przełamali niemoc, Mate Vucić po akcji 2+1 dał nowe życie swoim kolegom z zespołu, dzięki czemu znów pewnym krokiem podążali za jedenastą wygraną w tym sezonie. Gdynianie jeszcze urządzili sobie kanonadę “trójek”, zmniejszyli straty do 12 “oczek”, lecz ewidentnie brakowało już czasu i sił by sprawić nie lada sensację. Co ważne, nie zwiesili głów i znacząco poprawili swoją sytuację w tym spotkaniu. Porażka jest porażką, ale o wiele lepiej jest przegrać różnicą kilkunastu punktów, niżeli pozostawić za sobą pogrom. Ostatnie 10 minut należało do nich – wygrali 31:19 – ale nic poza tym. Jeszcze chwilę przed zakończeniem spotkania pękła setka dla Torunia po wsadzie Vucicia, po raz trzeci w tym sezonie. 

Twarde Pierniki dają oznaki życia, po czterech porażkach z rzędu wracają na ścieżkę zwycięstw i cały czas będą liczyć się w walce o czołową “ósemkę”. Świetne zawody Mate Vucicia (22 punkty, 13 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty, 3 bloki, 40 EVAL), obok niego każdy w “pierwszej piątce” zakończył mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową: Aljaz Kunc (16 punktów i 9 zbiórek), Trey Diggs (14 punktów i 5 zbiórek), Wojciech Tomaszewski (11 punktów i 3 przechwyty) oraz Arik Smith (10 punktów i 8 asyst). Dla Arki po 16 “oczek” rzucili Andrzej Pluta Jr oraz Bryce Alford, z kolei po 13 punktów dołożyli Adrian Bogucki i Stefan Kenić.

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami