
fot. Dawid Wójcikowski
– If you love somebody set them free…” – czytamy w mediach społecznościowych krakowskiego klubu, który na co dzień jest częścią pierwszoligowych rozgrywek. Z nim Bychawski był związany przez trzynaście sezonów. Powtórzymy – trzynaście sezonów! Jak na koszykarskie warunki – wręcz ewenement.
W ostatnich latach pracował właśnie z pierwszoligową drużyną AZS AGH Kraków, ale i młodzieżowymi kadrami narodowymi. Obecnie zajmuje się reprezentacją U18 mężczyzn. Zresztą, właśnie trwa zgrupowanie, a Bychawskiego mieliśmy okazję spotkać w Hali Stulecia podczas niedzielnego starcia Kinga ze Śląskiem.
46-latek żegna się z Krakowem w pięknym stylu. – I choć dziś koszykarskie AGH płacze, to nie są to łzy smutku, ale dumy i nieskończonej wdzięczności za to wszystko, co udało się stworzyć od dosłownego zera, od samej III ligi, krok po kroku, do miejsca, w którym jesteśmy teraz. Gdyby trenerzy mieli numery, to ten Wojciecha Bychawskiego na pewno zostałby pewnego dnia zastrzeżony i wisiał wysoko pod sufitem w nowej hali SWFiS AGH. My wiemy, że nasze drogi jeszcze kiedyś się przetną, tylko to my sportowo musimy być godni tego powrotu. Mury naszej hali zawsze będą dla Trenera drugim domem – pisze AZS AGH na swoim Facebooku.
Wszystko wskazuje na to, że Wojciech Bychawski w końcu sprawdzi się jako trener w Energa Basket Lidze. Taki też był jego cel, do tego dążył. Oficjalne potwierdzenie być może ukaże się jeszcze dziś. Czekamy, a zarazem życzymy powodzenia!