REDAKCJA

Ware w Ostrowie – najsilniejsza Stal w historii (analiza)

Ware w Ostrowie – najsilniejsza Stal w historii (analiza)

Casper Ware to nazwisko jakiego w PLK dawno nie było. Szansa, ale i spore wzywanie. Wzmocniona Stal kadrowo jest najlepsza w historii, z czego zdają sobie sprawę konkurenci do medalu, którzy za wszelką cenę będą chcieli uciekać z 4. miejsca.

Casper Ware / fot. wikimedia commons

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>

Casper Ware to nazwisko, jakiego dawno w polskiej lidze nie mieliśmy. Zawodnik w dla siebie najlepszym okresie koszykarsko (29 lat), który w ostatnich latach jest jedną z największych gwiazd mocniejszej i bogatszej NBL, czyli ligi australijskiej. Nie przyjeżdża tu odcinać kuponów od dawnej sławy, tylko wciąż gra na najwyższym poziomie.

Stal wykonała ruch, który przebija, przynajmniej na papierze, każdy inny podpis w trakcie tego sezonu. Nawet ten Ivana Almeidy, nawet ten Damiana Kuliga.

Ostrowianie dołożyli do swojego składu zawodnika na 20 punktów w meczu, znakomitego egzekutora, który jeśli dostanie odpowiednią ilość swobody, jest w stanie grać jak James Florence, ten z Arki.

To chyba najbardziej miarodajne porównanie z naszego podwórka. Ware jest w stanie trafiać dalekie trójki, znakomicie gra na koźle, po minięciu trafia floatery z zabójczą skutecznością. Jeśli choć przez chwilę ktoś zlekceważy tego mikrusa (178 cm), zostanie srogo pokarany.

Casper to gracz, którego lubimy określać słowem game-changer. Amerykanin nie boi się odpowiedzialności. W lidze australijskiej jedne z najlepszych swoich występów zaliczał w playoffach. W 2016 roku był także MVP finałów ligi francuskiej.

Szansa, ale i wyzwanie

Klasy sportowej Ware’a podważyć się nie da. Jednak jest to specyficzny gracz, na którego trzeba mieć pomysł. Zachwycamy się takim nazwiskiem, ale też trzeba pamiętać, że nie każdy musi pasować do danego zespołu.

Jest to zawodnik, który często w ostatnich latach miał drużynę podporządkowaną sobie. Czy w Ostrowie także z miejsca dostanie fotel lidera? Może być z tym ciężko, by cała taktyka i cała hierarchia w zespole zostały nagle wywrócone do góry nogami.
Casper to nominalnie rozgrywający, choć raczej z duszą rzucającego. Oznacza to, że gra dużo z piłką, ale zalicza stosunkowo mało asyst, bo zaledwie nieco ponad 4 w 30 i więcej minut gry. Amerykanin oddaje w meczu około 15 rzutów. Ktoś te rzuty także będzie musiał w Stali mu oddać.

To wszystko sprowadza się do Mike’a Scotta i tego, w jaki sposób Wojciech Kamiński rozwiąże sytuację na pozycji numer 1. Scott jest jaki jest, ale to on poprowadził zespół do sukcesu, jakim było zdobycie Pucharu Polski. Ciężko sobie wyobrazić sytuację, w której zostanie on odsunięty na bok na rzecz gościa, który przyjeżdża tu na 2 miesiące.

Może to także poskutkować sytuacją, w której Stal na rozegraniu będzie miała dwóch zawodników, którzy mają zakodowane – w pierwszej kolejności rzut, w drugiej podanie. Scott może się zakopać w swojej głowie, może próbować się przełamać (już to widzieliśmy), czy na siłę udowadniać swoją wyższość na Warem.

Duże wyzwanie przed Wojciechem Kamińskim, który musi nad swoimi jedynkami zapanować. Nie pozwolić im oddawać w sumie 30 rzutów w meczu, a przeforsować grę zespołową.




Najlepsza Stal w historii?

Największym sukcesem w historii ostrowskiej koszykówki był zeszłoroczny srebrny medal. Emil Rajković zbudował szeroki zespół, a grę oparł w dużej mierze na Aaronie Johnsonie. Jednak im dłużej się w ten skład wpatruje, tym coraz większe mam wrażenie, że ten obecny wcale mu nie ustępuje, a może nawet jest od niego lepszy.

Chyliński rozgrywa najlepszy sezon w karierze, Kostrzewski chyba też. Shawn King pomimo wieku, to wciąż maszynka do double double, a na rozegranie teraz dochodzi gość, który może być największą gwiazdą ligi.

A uzupełnienia składu? Też lepsze. Tomasza Ochońko, Łukasza Majewskiego, czy Grzegorza Surmacza zamieniono na Daniela Szymkiewicza, Przemysława Żołnierewicza i Michała Nowakowskiego. Przynajmniej na papierze, to zmiana na plus.
Tak napakowany skład piątej siły PLK pokazuje, że czołówka naprawdę poszła w górę. Nic tylko czekać na playoff!

Akcja ewakuacja

Kadrowo ostrowianie wciąż raczej potencjałem nie przewyższają nikogo z czołowej czwórki, ale możliwe, że bardzo mocno się do tego grona zbliżyli. Do tego zyskali gracza, który w pojedynkę jest w stanie rozstrzygać o losach spotkań, który jest nieobliczalny i którego należy się obawiać.

O tym, że playoffy będą ekscytujące, przynajmniej ze względu na ich nieprzewidywalność, wiedzieliśmy od dawna. Teraz już także wiemy, że ćwierćfinał w parze 4-5 spotkają się zespoły z ogromnym potencjałem, dla których odpadnięcie na tym etapie będzie ogromnym rozczarowaniem.

W sytuacji gry do trzech zwycięstw, taki gracz jak Ware i jego 1 czy 2 fantastyczne występy mogą ustawić serię i przepchnąć Stalówkę do półfinału.

Stal dzięki temu transferowi stała się niebezpieczna, co sprawia, że żadna z drużyn z TOP4 nie powinna chcieć na nich wpaść w playoff. Aktualnie na 4. miejscu jest Anwil i pomimo pozytywnej historii w rywalizacji z klubem z Ostrowa, na pewno wolałby serię z Legią, czy Startem, niż nieobliczalną Stalą.

Tak można powiedzieć o każdym z czwórki, może trójki, bo Arka na 4. miejsce już raczej nie spadnie. Motywacja w najbliższych meczach powinna być ogromna, w końcu jedna porażka więcej może już oznaczać spadek na czwartą lokatę.
Akcja ewakuacja w Toruniu, Zielonej Górze i przede wszystkim Włocławku, rozpoczęta.

Grzegorz Szybieniecki

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami