PRAISE THE WEAR

Warszawski wehikuł czasu

Warszawski wehikuł czasu

Nie ma wielu lepszych pomysłów na poprawę samopoczucia od spojrzenia na ludzi szczęśliwych. W poniedziałek w hali na warszawskim Bemowie było ich mnóstwo. Niektórzy – jak niżej podpisany – czekali na taką chwilę niemal ćwierć wieku.
Łukasz Koszarek i Wojciech Kamiński / fot. A. Romański, plk.pl

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>

A niektórzy jeszcze dłużej. Na przykład taki Robert „Legia” Chabelski. Człowiek, który w stołecznym klubie pełnił chyba każdą rolę — od zawodnika poczynając, przez kierownika, na trenerze i prezesie kończąc. 

– Gratuluję, Panie Robercie. To musi być cholernie fajne uczucie — zagadnąłem go tuż po zakończeniu meczu z Anwilem. 

W jego oczach dostrzegłem szczęście w sensie dosłownym. Przynajmniej tak je sobie wyobrażam. 

– A żeby pan wiedział! 12 lat. 12 długich lat nam to zajęło. Przecież wówczas startowaliśmy z samego dna – cieszył się. 

– Chyba trochę dłużej. Ja przynajmniej pamiętam próby Legii z początków XXI wieku – odparłem. 

Odpowiedział uśmiechem. Takim trochę pobłażliwym, chyba na zasadzie „młod(sz)y jesteś, niewiele pamiętasz”. Uśmiech przyjąłem z pokorą. Robert Chabelski na pierwszym treningu sekcji koszykarskiej Legii pojawił się w 1970 roku. Zaledwie rok po ostatnim sezonie, który koszykarska Legia kończyła z medalem mistrzostw Polski. Złotym. 

53 lat to szmat czasu. W 1969 roku człowiek po raz pierwszy stanął na księżycu. TVP była jedyną telewizją z bloku wschodniego, która lądowanie Apollo 11 transmitowała. No i zmarł Gombrowicz. 

W poniedziałkowe popołudnie na halę przy ul. Obrońców Tobruku specjalnie wybrałem się tramwajem, by przypomnieć sobie czasy, gdy w ten sposób zdarzało mi się jeździć na mecze koszykarskiej Legii na przełomie XX i XXI wieku. Tramwaje są wygodniejsze, chodniki równiejsze, hala OSiR Bemowo wyremontowana i powiększona, dookoła niej też jakby nieco schludniej. Wprawdzie automat z kawą nie działa („Widać klubowi pieniędzy nie brakuje”  zgryźliwie komentował znajomy doradca finansowy), ale do popcornu kolejka. 

Koszykówka. Emocje!

24 lata to też szmat czasu. W 1998 roku po raz ostatni w finale PLK grała drużyna z aglomeracji warszawskiej – legendarna Mazowszanka. Później? Antoine Joubert był faulowany przy rzucie w końcówce półfinału z Anwilem, ale sędziowie tego nie zauważyli i skończyła się era pruszkowskiej potęgi. 

Następnie Polonia, już z Wojciechem Kamińskim na ławce trenerskiej – choć początkowo tylko w roli asystenta – przegrała półfinał trzykrotnie. Najpierw –  prowadząc 2:0 po meczach wyjazdowych – z naszpikowaną gwiazdami ekipą z Sopotu. Później, znów po pięciu meczach, z kończącymi złotą erę gwiazdami z Wrocławia. Za trzecim razem, już z rozpoczynającym cholernie bogatą karierę Łukaszem Koszarkiem, z Anwilem. 

Tym razem się udało. I nie było w tym ani krzty przypadku. Fajna i dla kibiców pamiętających tamte czasy po prostu wzruszająca chwila. 

Rok 2022. Wojciech Kamiński. Łukasz Koszarek. Wielki finał play-off w barwach warszawskiej drużyny.

I moja nie zawsze do końca skromna osoba pisząca te słowa w tramwaju linii 26. 

Wehikuł czasu, niesamowita historia! 

Aż szkoda, że pierwszy mecz finału dopiero za tydzień. 

Michał Tomasik

fot. Michał Tomasik

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami