Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>

Przyjazd do Polski ekipy z Saratowa to okazja do ponownego zobaczenia na polskich parkietach Markela Starksa i Michaela Umeha, którzy grali w PLK w poprzednim sezonie. Znajomych twarzy jest więcej, bo trenerem Avtodoru niedawno został Donaldas Kairys (niegdyś Czarni Słupsk).

Starks przypomniał o sobie kibicom w Zielonej Górze jeszcze przed przerwą. Amerykanin po 20 minutach gry miał już na koncie 8 punktów i to właśnie jego trójka wyprowadziła gości na prowadzenie 50:49.

Stelmet do przerwy przegrywał więc 1 punktem, choć przez większość pierwszej połowy prowadził. Zielonogórzanie typowo już dla siebie pchali piłkę w ataku do podkoszowych, Ivicy Radicia i Tony’ego Meiera, którzy w dwie kwarty oddali w sumie 19 rzutów i zdobyli 19 punktów.

Mecz w trzeciej kwarcie wciąż toczył się punkt za punkt. Pozytywne wejście na parkiet pobrać kolejny zaliczył George King (18 pkt. w meczu), który wyraźnie lepiej czuje się już w systemie trenera Żana Tabaka i w przyszłości powinien być ważnym ogniwem Stelmetu.

Zielonogórzanie po kilku minutach trzeciej kwarty odskoczyli rywalom na 12 punktów przewagi. Stało się tak za sprawą skuteczności z dystansu. Trafieniami wyróżniał się zwłaszcza Ludde Hakanson, którego dobry po drugiej stronie parkietu Ryan Boatright nie był w stanie zatrzymać. Było 78:68 po 30 minutach gry. Rosjanie jednak zdołali szybko odpowiedzieć.

Stelmet popełnił kilka błędów (niesportowy faul Joe Thomassona, 5 przewinień Kinga, ruchoma zasłona), co grający piątka graczy czarnoskórych Avtodor szybko wykorzystał. Zielonogórzanie zaczynali drżeć o wynik – zrobiło się zaledwie 85:83 na niecałe 5 minut do końca.

Za chwilę jednak dała znać o sobie firmowa już obrona Stelmetu. Awtodor, gdyby nie rzuty wolne, prawdopodobnie nie zdobywałby punktów. W ataku z kolei kilka fauli wymusił Thomasson, sprytnie pod koszem znalazł się Radić i Stelmet ostatecznie dowiózł zwycięstwo do końca – 98:91.

Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>

GS

.