Nikt się nie spodziewał, że Michał Ignerski będzie dawał Anwilowi aż tak dużo. Zdobywa średnio 9,3 punktu, trafia 43% rzutów za 3, a to wszystko w 19 minut na parkiet. Transfer weterana okazuje się strzałem w dziesiątkę.

PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
„Weteran, dinozaur, emeryt…” Michała Ignerskiego (38 lat, 207 cm) można różnie określać patrząc na jego wiek, jednak to jak gra sprawia, że o PESEL-u dość łatwo jest zapomnieć. W ostatnim spotkaniu ćwierćfinałowym, w którym Anwil pokonał Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 105:98, zdobył 15 punktów i był podstawą opcją w ataku zespołu z Włocławka.
Tak, tak, podstawową – Ignerski oddał 12 rzutów z gry, tyle samo co Chase Simon, czyli najwięcej w drużynie. Pod nieobecność Josipa Sobina spadło na niego wiele obowiązków, a styl gry zespołu trzeba było dostosować do tego, w czym on i pozostali podkoszowi czują się najlepiej, czyli do rzucania za 3.
Taka zmiana, może paradoksalnie, wyszła włocławianom na korzyść i to głównie zasługa celnych trójek, także Ignerskiego. Michał ma świetnie ułożoną rękę, wiadomo to nie od dziś, i teraz, przy ograniczonych już jednak możliwościach fizycznych, to właśnie jego rzut jest jego największą siłą.
Michał świetnie i naprawdę szybko wpasował się w grę Anwilu. To pokazuje, ile znaczy doświadczenie, mądrość i ogranie wyniesione z najlepszych ligi europejskich. Tego się nie zapomina i nie traci.
Odkąd Michał przyszedł do Anwilu, to na 9 spotkań, tylko 3 razy nie skończył meczu z dwucyfrową liczbą punktów (w tym raz miał 9). Trafia 43,3% rzutów za 3 punkty, co jest lepszą skutecznością niż ta za 2 – 40%.
Kto jeszcze miesiąc temu się spodziewał, że Michał Ignerski będzie absolutnie kluczowym graczem Anwilu, ten oszukuje. Jestem przekonany. „Igi” gra średnio blisko 19 minut w każdym meczu – ktoś tyle przewidywał? Naprawdę?
Mecze Michała w Anwilu pokazują jasno – warto było go przez te kilka lat namawiać do powrotu na parkiet. Igorowi Milliciciowi ta sztuka się udała i można ze sporą pewnością stwierdzić – trener włocławian wiedział, co robi.
Transfer Ignerskiego można już teraz określić jako strzał w 10. Przy nie najlepszej formie Aleksandra Czyża, który nie wypracował sobie zaufania u trenera Milicicia, dobra forma Ignerskiego to zbawienie dla Anwilu, który pod koszem rzeczywiście zbyt wielkiego wyboru nie ma.
Teraz przed Anwilem seria półfinałowa, w której zmierzą się z wygranym z pary Arka Gdynia – Legia Warszawa. Pierwszy mecz tej serii w czwartek, 16 maja.
Grzegorz Szybieniecki
PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>