Kilka godzin przed własnym meczem koszykarze Kinga Szczecin dowiedzieli się, że awans do fazy play-off mają w kieszeni. Nie wpłynęło to jednak na ich koncentrację – pokonali Trefla 88:82, stawiając sopocian przed ostatnią kolejką na krawędzi utrzymania.

PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
“Wykorzystajmy fakt, że przeciwnik nie wraca do obrony, biegajmy do kontry” – jeśli myślicie, że to taktyka Trefla w kolejnym meczu o wszystko, to grubo się mylicie. Od pierwszych minut sopocianie byli sparaliżowani stawką spotkania. Owszem, trafiali z dystansu, ale także nie wracali do obrony, słabo zastawiali i notowali stratę za stratą. Wisienką na torcie był idiotyczne zachowanie Sasy Zagoraca chwilę po jego pojawieniu się na boisku, po którym wyleciał z boiska.
Brak Słoweńca i problemy z faulami Milana Milovanovica spowodowały, że pod koszem sopocian nie do powstrzymania był Martynas Sajus (14 pkt do przerwy). Niespodziewanie pierwsze skrzypce w ataku w Treflu grał Piotr Śmigielski – jego udane wejścia pod kosz trzymały gospodarzy w grze.
Po przerwie lepiej zaczął grać mało widoczny wcześniej Phil Greene, agresywniej Łukasz Kolenda, ale mimo tego Trefl nie był w stanie dogonić grającego na pełnym luzie Kinga. Gdy tylko zbliżali się na mniej niż 6 punktów, nadziewali się na kontry i różnica wracała do 10 oczek.
Gwóźdź do trumny Trefla wbił celną trójką Łukasz Diduszko – sopocianie są już na krawędzi spadku. Aby pozostać w lidze, muszą wygrać w Koszalinie i liczyć na dwie porażki Miasta Szkła Krosno.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
Michał Świderski, Sopot
PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>