
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Odkąd nowym menadżerem 76ers został Daryl Morey, to ekipa z Filadelfii nieustannie przewija się w plotkach na temat ściągnięcia do zespołu wielkiej gwiazdy. Najpierw był James Harden, który ostatecznie wylądował na Brooklynie. Teraz jest natomiast Damian Lillard, który co prawda nadal oficjalnie nie zażądał transferu, ale to wciąż jest bardzo prawdopodobne.
Dame już kilka tygodni temu stwierdził bowiem, że sama zmiana trenera (Blazers w miejsce Terry’ego Stottsa zatrudnili Chaunceya Billupsa) nie wystarczy, aby w Portland można było walczyć o mistrzostwo. Lider PTB dodał wtedy, że konieczne są wzmocnienia składu, a za takie trudno uznać Tony’ego Snella czy Cody’ego Zellera, czyli dwa najnowsze nabytki Trail Blazers.
W związku z tym coraz więcej klubów ma nadzieję, że Dame rzeczywiście niedługo poprosi swój klub o transfer, a w gronie czekających z pewnością są 76ers. Oni na razie także nie wykonali tego lata zbyt ekscytujących ruchów – podpisali przedłużenia umów z Furkanem Korkmazem i Dannym Greenem, a do tego dodali do składu Georgesa Nianga oraz Andre Drummonda.
Cały czas nierozwiązana pozostaje także kwestia Bena Simmonsa i jego przyszłości w Filadelfii, choć wiele wskazuje na to, że prędzej czy później pożegna się on z 76ers. W teorii mógłby stanowić najważniejszy element paczki transferowej po Lillarda, ale w praktyce jego wartość po słabych występach w fazie play-off może nie być dziś aż tak duża, aby to rzeczywiście wystarczyło.
Pomocny w ewentualnym transferze po Lillarda może być jednak zatrudniony w lipcu w lipcu Phil Beckner, który w Filadelfii będzie od przyszłego sezonu pełnić rolę konsultanta w sztabie trenerskim. To o tyle istotne, że Beckner ma znakomite relacje z Lillardem – był bowiem asystentem na uniwerku Weber State, a potem z Dame’em współpracował na indywidualnych treningach.
Z perspektywy Sixers najważniejsze w tym momencie jest jednak to, że w ewentualnym wyścigu po Lillarda na dalsze miejsca spadły drużyny Miami Heat (ze względu na ściągnięcie Kyle’a Lowry’ego i utrudniający kolejne manewry hard cap) oraz New York Knicks (ze względu na wykorzystanie wolnych środków na dobrych, ale nie do końca ekscytujących zawodników).
Najpoważniejszym rywalem dla 76ers w walce o Lillarda pozostają więc chyba Golden State Warriors, którzy podobnie jak Szóstki z wypiekami na twarzy zdają się czekać na to, by Dame transferu wreszcie zażądał. Bez tego nie będzie przecież mowy o żadnej wymianie, a lojalność rozgrywającego wobec Portland – dobrze przez lata udokumentowana – może mocno popsuć wszystkie plany.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>